
Możemy składać dziękczynne ofiary Przedwiecznym, że natchnęli zespół wydawnictwa Vesper do ponownego wydania tego wspaniałego dzieła, na co jak najbardziej zasługuje.
Południe – Północ
Byli pogranicznicy, kapitanowie Augustus McCrae i Woodrow Call, po dekadzie spędzonej na prowadzeniu przedsiębiorstwa handlu bydłem w Lonesome Dove, postanawiają przenieść działalność z Teksasu do Montany. Wraz ze wspólnikami oraz wynajętymi pracownikami organizują pierwszy spęd bydła na taką skalę, chcąc być pierwszymi ranczerami w dzikim północnym stanie. Pomysł podsuwa im przyjaciel, Jake Spoon, wracający po długiej nieobecności i jednocześnie kryjący się przed pewnym szeryfem oraz karą za przypadkowe zabójstwo burmistrza. Wypadek ten odmienia życie nie tylko jego towarzyszy z Lonesome Dove, uruchamiając lawinę nieprzewidzianych wydarzeń. Powiedzieć jednak, że Na południe od Brazos to książka o kowbojach pędzących bydło, to jak stwierdzić, że Przeminęło z wiatrem jest o miłości, a Chłopi o wiejskim życiu.
Nie taki zwykły western
Wielkość Na południe od Brazos bierze się między innymi z właściwego podejścia autora do gatunku literackiego, czyli posłużenia się konwencją jako kostiumem, za rdzeń obierając uniwersalną historię o ludziach i świecie. Powieść oczywiście jest westernem – mamy Dziki Zachód, kowbojów, Indian, pościgi, walki, saloon bary, ale to nie rekwizyty gatunku stanowią jej główny atut (chociaż wykorzystane są perfekcyjnie). McMurtry’emu udało się połączyć tradycyjne przedstawienie motywów i archetypy postaci z ich twórczymi przekształceniami. W efekcie otrzymujemy obraz silnych, twardych mężczyzn trawionych smutkiem i wątpliwościami, niezależne kobiety walczące o swój byt czy nieśmiałego, młodego szeryfa i jeszcze bardziej płochliwego zastępcę.
Spęd bydła z Teksasu do Montany okazuje się szkołą życia zarówno dla młodych kowbojów, jak i starszych jej uczestników. Chłopcy w tumanach kurzu, burzach piaskowych i z każdą kolejną przebytą rzeką uczą się bycia mężczyznami, a weterani walk z Indianami przypominają sobie, że świat wciąż jest pełen niebezpieczeństw. Nie ma osoby, której podróż nie naznaczyłaby na zawsze. Jednak nie wszyscy są kowalami własnego losu, bo często rządzi nim przypadek lub zła wola innych.
Amerykańska mitologia
Wśród wielu wątków Na południe od Brazos, za najważniejsze uważam radzenie sobie (lub nie) bohaterów z przeszłością i przemijanie epoki kulturowej Dzikiego Zachodu. McMurtry, pisząc o drugiej połowie XIX wieku z ponad stuletniej perspektywy, ocala ten świat z panującymi w nim zasadami i mentalnością ludzi. Pochodzący z rodziny o kowbojskich tradycjach chłonął tę atmosferę z opowieści ojca i braci, których pamięci poświęca powieść. Przedstawia ją w sposób niemalże baśniowy, dzięki czemu nie tylko jego rodacy mogą poczuć ducha amerykańskiej mitologii.
Każda postać ma swoją historię, podjęte bądź zaniechane decyzje ciągle rzutujące na jej obecne życie. Tylko nieliczni są w stanie pogodzić się z przeszłością, a dla wielu jest ona przyczyną smutku i poczucia winy. Umiejętnie wplecione w główny tok opowieści retrospekcje dają nam wgląd w psychikę bohaterów tak, że możemy ich poznać naprawdę dobrze i zżyć się z nimi. Portrety psychologiczne rozsadzają ramy westernu.
Uczta dla bibliofilów
Na zakończenie muszę dodać parę słów o cudownym wydaniu. Twarda okładka ze strukturalnym, błyszczącym lassem z miejsca przyciąga wzrok, nie da się książki nie zauważyć. Duży rozmiar umożliwia zastosowanie czcionki odpowiedniej wielkości nie męczącej wzroku. Na końcu dołączono zdjęcia z epoki i kadry z ekranizacji, mapę ilustrującą przebyte przez bohaterów trasy oraz posłowie Michała Stanka, z którego możemy dowiedzieć się nieco o McMurtrym, jego innych dziełach i inspiracjach, westernie i historii Dzikiego Zachodu. Nie powiem nic nowego, jak tylko to, że wydawnictwo Vesper jak zwykle pokazało klasę, ponieważ to wydanie po prostu nie ma wad.
Larry McMurtry za Na Południe od Brazos otrzymał w 1985 roku nagrodę Pulitzera, a tłumacz Michał Kłobukowski, znany między innymi z przekładów Cormaca McCarthy’ego, Dona DeLillo i Charlesa Bukowskiego, nagrodę Stowarzyszenia Tłumaczy Polskich za 1991 rok. Warto też wspomnieć, że powieść stanowi pierwszy tom (choć trzeci chronologicznie) cyklu Lonesome Dove, w którego skład wchodzą: Streets of Laredo 1993 (bezpośrednia kontynuacja) i dwa prequele (Dead Man’s Walk 1995 i Comanche Moon 1997). Niestety, żaden z pozostałych tomów nie ukazał się dotąd w Polsce.
Czytajcie, jeśli lubicie westerny. Czytajcie, jeśli nie lubicie westernów. Dajcie się ponieść epickiej opowieści pełnej komizmu, tragedii, radości i smutku. To powieść, o której nie można zapomnieć, jednocześnie bardzo chcąc to zrobić, by przeczytać ją jeszcze raz po raz pierwszy.
Redakcja: Sylwia Kłoda Korekta: Grzegorz Antoszek
- TYTUŁ - Na południe od Brazos
- TYTUŁ ORYGINALNY - Lonesome Dove
- TŁUMACZ - Michał Kłobukowski
- WYDAWCA - Vesper
- ROK WYDANIA - 2017
- LICZBA STRON - 861