„Wojna pancerna na froncie wschodnim 1941-1942. Schwerpunkt” – R. Forczyk
Zanuciłbym Panzerlied czy Panzergrenadierelied, ale nie wypada. Za to zaproponuję wspólny atak na skrzydło uznanego specjalisty w temacie wojsk pancernych.
Czołgista i historyk
Robert Forczyk wydał – w świetle informacji z Google – ponad 30 książek o tematyce pancernej, w tym studia kampanii, operacji i monografie porównawcze. Jest uznanym na całym świecie ekspertem, dodatkowo posiadającym osobiste doświadczenie z czołgami, bo był dowódcą M-60 w Korei Południowej. Przeżycia ułatwiają mu zbliżenie się do tematu, zejście do poziomu szeregowego żołnierza, co często pozwala wyjaśnić niejasne losy bitew.
Taką właśnie perspektywę przyjął w Wojnie pancernej na froncie wschodnim… Pokazując znaczenie kultury technicznej, dowodzenia, morale, zaopatrzenia i koncepcji, a przy tym dystansując się od suchych, wielokrotnie powtarzanych w innych pracach danych, prowadzi czytelnika w świat wojny czołgów – wojny szybkiej, zmiennej, wymagającej elastyczności i pomysłowości. Starcie niemieckiej Fingerspitzengefühl z radziecką sztywną doktryną jest tu głównym tematem i jednocześnie tłem rozważań.
Barbarossa i Fall Blau
Autor skupił się na historii dwu największych niemieckich operacji na froncie wschodnim – ataku na Związek Radziecki 22 czerwca 1941 roku znanym pod kryptonimem Unternehmen Barbarossa i uderzeniu na pola naftowe Kaukazu w lecie 1942 roku, czyli Fall Blau. Czemu zaproponował takie ramy czasowe? Ideą przewodnią było pokazanie okresu przełomu – Schwerpunkt – czyli okresu, w którym Wehrmacht osiągnął najwyższą sprawność prowadzenia wojny, choć nie posiadał jeszcze jej najdoskonalszych środków, Panther i Tigerów. Lata 1941-1942 są więc czasem, kiedy morale i wyszkolenie dalece wyprzedzały środki techniczne, zwieńczeniem którego były dwie klęski: stalingradzka i (często zapominana, choć miała miejsce w tym samym czasie) afrykańska pod Tunisem, co przetrąciło sztywny do tej pory kręgosłup niemieckiej armii.
Lata 1941-1942 nadają się do analizy wojny pancernej także z jeszcze jednego, już wcześniej wspomnianego powodu – ścierania się w tym okresie dwu skrajnie różnych doktryn użycia czołgów. Autor pokazuje dokładnie, analizując obydwie kampanie niemal dzień po dniu, a czasem wręcz godzina po godzinie, krwawe i bezlitosne walki, na bieżąco wyciągając wnioski z wydarzeń (samo zakończenie książki uważam przez to za zbyt krótkie i niewystarczające).
Krytyka
O ile opisy walk prowadzone są w sposób wręcz idealny, bardzo jasny i czytelny, o tyle nie mogę nie potępić bezkrytycznego podejścia autora do zastałych i dawno obalonych mitów radzieckiej historiografii. Już abstrahując od tego, co kto sądzi o samym Suworowie, to jego Lodołamacz zerwał zasłonę wieloletniego kłamstwa, jakoby ZSRR w 1941 roku szykowało się do wojny obronnej. Forczyk natomiast jakby tego nie zauważał…
W pierwszym rozdziale, w którym porównuje siły obydwu stron, podejmuje się też opisu ich celów strategicznych. Z uporem godnym lepszej sprawy powtarza przy tym na sowiecką nutę, że zmasowanie sił nad granicą, w tym kilkudziesięciu korpusów pancernych, służyć miało obronie. Co ciekawe, sam w pewnym miejscu zauważa, że na starej granicy polsko-radzieckiej były schrony Linii Stalina, które pozwoliłyby stworzyć obronę przed nadciągającymi przez strefę buforową (tj. polskie kresy) siłami niemieckimi.
Jeszcze większą farsą jest informacja, że Armia Czerwona nie miała map własnego terytorium, bo nie planowała na nim walczyć. Faktycznie, doktryna RKKA zakładała wyłącznie uderzenie. To także jest gwoździem do trumny koncepcji defensywnej ZSRR – jak można planować obronę, realizowaną przez wielomilionową armię z bez mała 20 tysiącami czołgów, nie posiadając map?! Na szczęście reszta książki nie ma już tych naleciałości.
Na duży plus zaliczam krytyczne podejście do obydwu sposobów użycia broni pancernej i organizacji walki. Tak Niemcy, jak i Sowieci obrywają solidne baty za słabość jednostek pod względem transportowym, zaopatrzenia czy niewydolność warsztatów naprawczych i brak perspektywicznego myślenia dowódców i konstruktorów maszyn. Szczególnej krytyce poddany został kulejący system transportowy Wehrmachtu oraz brak kultury technicznej i umiejętności wspierania oddziałów pancernych w Armii Czerwonej. Obydwie te sprawy w znacznym stopniu tłumaczą wydarzenia z frontu wschodniego II wojny światowej.
Redakcja
Strona redakcyjna książki zasługuje na szczególną pochwałę. Ujednolicenie terminologii i nazw jednostek po obydwu stronach bardzo ułatwia pracę z tekstem, a pojawiające się co jakiś czas mapy, choć w dość małej skali, pozwalają na złapanie orientacji w przestrzeni. Jedyne, co mnie boli, to przypisy końcowe – lubię korzystać z dopisków, a ta forma zupełnie to uniemożliwia.
Warstwa graficzna jest równie przyjemna, choć nie stanowi ona pozycji dominującej. Okładkę zaczerpnięto z wydania angielskiego, co uważam za słuszne posunięcie. Na końcu książki załączony został aneks z blisko 30 czarno-białymi zdjęciami pojazdów opisywanych w tekście. Kilka z nich jest raczej rzadko publikowanych, co podnosi wartość pozycji.
Spocznij! Rozejść się!
Robert Forczyk (Amerykanin, mimo brzmiącego z polska nazwiska) to specjalista i z pewnością miłośnicy tematu powinni przeczytać tę książkę. Zdecydowanie jednak nie nadaje się ona dla nowicjuszy. Mimo starań o przejrzysty język i wywód, temat nie daje się lekko unieść, a do pełnego zrozumienia treści i wniosków potrzebna jest solidna podstawa wiedzy.
Za użyczenie modeli do zdjęcia serdecznie dziękuję kol. Norbertowi, a za makiety sklepowi GameKeeper.
Redakcja i korekta: Sylwia Kłoda
- TYTUŁ - Wojna pancerna na froncie wschodnim 1941-1942. Schwerpunkt
- TYTUŁ ORYGINALNY - Tank warfare on the eastern front 1941-1942. Schwerpunkt
- TŁUMACZ - Sławomir Kędzierski
- WYDAWCA - Vesper
- ROK WYDANIA - 2019
- LICZBA STRON - 555