Pouczająca i pełna rodzinnego ciepła powieść obyczajowa o niezwykłych i jednocześnie zwykłych „małych kobietkach”, których losami zachwyciło się wielu amerykańskich czytelników. Wydawnictwo MG wykonało kawał świetnej roboty, serwując je w tak przepięknej odsłonie. Po prostu wow!
Amerykanie już od dawna kochają tę dziewiętnastowieczną powieść. A teraz zaczęła się cieszyć coraz większą popularnością także i u nas. Około dwa miesiące temu miała miejsce w Polsce premiera jej adaptacji w reżyserii Grety Gerwig (swoją drogą, świetny film, czego dowodem jest Oscar), która spowodowała, że sporo czytelników, w tym ja, zapragnęło zapoznać się bliżej z losami uroczych sióstr March. Mam nadzieję, że się nie zawiedli!
Losy szczęśliwej rodzinki
Alcott odsłania przed czytelnikami amerykańskie realia lat 60. XIX wieku, a przede wszystkim historię szanowanej, niegdyś majętnej rodziny Marchów. Jej członkowie, nie tracąc pogody ducha, zmagają się z codziennymi kłopotami. Trudności finansowe nie są aż tak dotkliwe w perspektywie nieobecności ukochanego ojca biorącego udział w wojnie secesyjnej. Przed dobrą i mądrą panią March zostało postawione nie lada wyzwanie, czyli wychowanie czterech córek: poważnie podchodzącej do życia Meg, radosnej chłopczycy Jo, delikatnej Beth i humorzastej Amy. Różnią się od siebie tak, jak różne są cztery żywioły, ale razem tworzą idealne połączenie oraz pełen miłości i przyjaźni dom. Nie bacząc na przeciwności losu, dzielnie znoszą trudy codzienności, pracują, a także wspólnie się bawią, odgrywając sztuki, czy tworząc tajne stowarzyszenia, do których z wielką chęcią dołącza osamotniony, znudzony życiem, mieszkający w sąsiedztwie Laurie, chłopiec z bogatej rodziny.
Szkoła życia
Jest to przede wszystkim opowieść o dorastaniu tytułowych „małych kobietek”, jak pieszczotliwie nazywał je ojciec, o ich pierwszych doświadczeniach, zauroczeniach, zawartych przyjaźniach, ale też rozczarowaniach, niepowodzeniach i życiowych lekcjach. Ich matka, Marmee, pragnie wpoić w nie pewien kodeks zachowań, aby dziewczęta wyrosły na pracowite, sumienne, troszczące się o drugiego człowieka kobiety. Jej pouczające słowa, które swoją mądrością i ponadczasowością zachwycą niejednego czytelnika, stanowią wielką wartość dla jej córek. Pani March chętnie żyje według zasady, że doświadczenie jest najlepszą szkołą, co należy do dość nowoczesnych sposobów wychowania, patrząc na ówczesne realia. Matce zależy, aby dziewczęta szukały swojej własnej drogi i odnalazły szczęście, uwzględniając wpajane im zasady moralne. Przyzwala na błędy swoich córek, aby z ich konsekwencji wyciągnęły nauki, które pozostaną z nimi w dorosłości, kiedy zabraknie już rodziców. I tak też się dzieje. Dziewczęta przeżywają wiele wspaniałych chwil, ale też niekiedy ulegają swoim wadom, co niesie ze sobą wiele zabawnych, pouczających, ale również tragicznych w skutkach wydarzeń.
Siostry March
Pisarka wspaniale poradziła sobie z trudnym zadaniem kreacji swoich bohaterów, zwłaszcza czterech sióstr. Każda z nich ma swój własny świat, różne marzenia, plany i nadzieje, a nawet sposoby bycia. Przed oczami czytelnika został ukazany obraz na swój sposób cudownych i intrygujących dziewcząt – każda jest inna ze swoimi zaletami oraz wadami, którymi się uzupełniają, a niekiedy są powodem prędko zapominanych nieporozumień.
Najstarsza z nich, Meg chętnie pomaga matce w sprawowaniu pieczy nad młodszymi siostrami, starając się być dla nich oparciem. Często udziela im cennych porad oraz łaja za niestosowne zachowania, ale sama niekiedy ulega pokusie w postaci pięknych strojów oraz pociągającemu życiu salonowemu. Pogorszenie standardów życia okazuje się dla niej najdotkliwsze, bo najlepiej pamięta „lepsze” czasy. Z kolei wybuchowa i niezdarna Jo to urodzona pisarka, która wnosi sporo humoru i pomysłowości w ich dziewczęce zabawy, a jej oczkiem w głowie jest nadzwyczaj dobra, uczynna Beth, na pierwszy rzut oka niemająca wad, lecz przeraża ją sama myśl o rozmowie z chłopcem. Kontrastuje z żywiołowością próżnej niekiedy Amy, uczącej się z bogatszymi od siebie koleżankami, dopuszczającej do siebie złe nawyki oraz humorki, których, oczywiście, prędko żałuje. Ale dziewczęta, mając oparcie w doświadczonej życiowo matce każdego dnia uczą się walki ze swoimi słabościami. Część czytelników na pewno weźmie z nich przykład!
Oprócz charakterystycznych portretów psychologicznych, Alcott postarała się o indywidualny język poszczególnych postaci, co mi się szczególnie podobało (mówiąca i pisząca z błędami Amy, wyrażająca się w sposób nie przystający dziewczynie Jo – „Niech mnie kule biją!” często wymykające się jej w towarzystwie). Widać w tym dbałość autorki o detale, która nawet ukazała czytelnikowi pisane przez poszczególne postaci listy, wiersze, sztuki. Jest to naprawdę przemyślany kawał dobrej literatury.
Cudowne wydanie
Wydawnictwo MG zaserwowało nam tę książkę w tak przepięknej odsłonie, że nie sposób o tym nie powiedzieć. Rewelacyjna, klasyczna okładka wpada od razu w oko, a po otwarciu jest tylko lepiej! Całość została upiększona licznymi ilustracjami autorstwa Franka Thayera Merrilla, które nadają wielkiego uroku wydaniu, ale też stwarzają tło dla losów bohaterów. Powieść Alcott urzekła mnie w całości. Niekiedy bohaterki drażniły mnie swoim zachowaniem, ale mimo to darzę je wyjątkową sympatią i na długo pozostaną w mojej pamięci. Na pierwszy rzut oka książka wydaje się przesłodzona, nieco naiwna, ale im bardziej się w nią wgłębiałam, tym szybciej owe wrażenie mijało. Dlatego jeśli macie podobne odczucia, nie poddawajcie się i dajcie szansę uroczym siostrom March! Mogą Was całkiem miło zaskoczyć.
Bardzo przyjemna, umoralniająca opowieść o kochającej się rodzinie Marchów może stać się źródłem inspiracji dla wielu czytelników. Polecam tę książkę wszystkim, zarówno kobietom, jak i mężczyznom, a także młodszym czytelnikom, dla których przekazywane w powieści wartości mogą stanowić bardzo przydatne w przyszłości nauki.
Redakcja: Anna Kurek Korekta: Grzegorz Antoszek
- TYTUŁ - Małe kobietki
- TYTUŁ ORYGINALNY - Little Women
- TŁUMACZ - Anna Bańkowska
- WYDAWCA - MG
- ROK WYDANIA - 2019
- LICZBA STRON - 464