Kategorie
Kryminały Recenzje Thrillery

„Zaśpiewaj mi kołysankę” – R. Ćwirlej

W międzywojennym Poznaniu zaczynają się dziać złe rzeczy. Dwa trupy i zaginiona dziewczynka to poważna sprawa, w sam raz dla niemającego sobie równych komisarza Antoniego Fischera.

Licho nie śpi

Zosia Węgorkówna miała zaledwie osiem lat. 4 kwietnia 1922 roku musiała zrezygnować z pójścia do szkoły, by zająć się chorą matką. Wyszła tylko na podwórko po wodę, kiedy obok niej zatrzymała się dorożka. Elegancka kobieta poczęstowała dziewczynkę ulubionymi cukierkami, a miły pan pomógł dziecku wsiąść do powozu. Tego dnia już nikt nie widział Zosi.

Kilka dni później w centrum Poznania pewien bogaty mężczyzna zdecydował się na wizytę w domu publicznym. Kiedy nocą opuszczał budynek, usłyszał płacz dziecka i zaniepokojony poszedł w kierunku hałasów. Dochodziły one z ust zakrwawionej i przerażonej dziewczynki, będącej w towarzystwie dorosłych, którzy ewidentnie nie chcieli, aby ktokolwiek był świadkiem tej sytuacji. Wyproszony gość, nie chcąc robić sobie problemów, opuścił przybytek, by udać się do hotelu.

Następnego ranka przodownik Edmund Walczak, będąc na służbie zupełnym przypadkiem, odkrył ludzkie zwłoki na podwórku jednej z kamienic. Nagi mężczyzna zginął od ciosu nożem, a okoliczni mieszkańcy nie zauważyli nic, poza uciekającym rano miejscowym złodziejaszkiem, który prawdopodobnie tylko obrabował zamordowanego.

Niewierna żona

W tym samym czasie urzędnik poznańskiego magistratu Franciszek Geisler skarży się znajomemu policjantowi na żonę. Kobieta zdaje się wypełniać niemal doskonale wszystkie swoje obowiązki i pozornie nie można jej nic zarzucić. Jednak ostatnio stróż kamienicy wygadał się, że pani Geislerowa znika każdego dnia na kilka godzin. Dokąd chodzi? Zdesperowany mąż prosi mundurowego o rozwiązanie zagadki.

Miejscowa policja jednak ma znacznie większy problem niż zaginięcie biednego dziecka, trup na podwórku czy znikająca żona. Do Poznania miały zostać dostarczone bardzo ważne dokumenty. Niestety, niemiecki szpieg,  który miał je przywieźć, od kilku dni nie daje znaku życia. Nikt nie wie, co się z nim stało, a kontrwywiad coraz bardziej się niecierpliwi.

Na pierwszy rzut oka kilka niezależnych spraw trudno połączyć w jeden wątek. Czy da się to zrobić? Może szukanie wspólnego mianownika to tylko niepotrzebny wysiłek, a nałożenie się wydarzeń w czasie to zwykły zbieg okoliczności. Policja znajduje jednak klucz do zagadki. Jaki? To musicie już sprawdzić sami.

 Wehikuł czasu

Miałam spore obawy co do kryminału w klimacie retro. Historia nigdy nie była w puli moich zainteresowań, dlatego wydawało mi się, że przebrnięcie przez międzywojenny świat będzie dla mnie prawdziwą udręką. Początkową niechęć szybko zastąpił szacunek dla autora. Trzeba naprawdę niesamowitej wiedzy, aby zbudować tak doskonały klimat. Znajomość gwary oraz realiów życia lat dwudziestych sprawia, że lektura jest mistrzowskim przeniesieniem do innych czasów.

Trochę przerażała mnie też wizja, że powolny rytm życia bohaterów charakterystyczny dla minionych lat odbije się negatywnie na tempie akcji. Każdy, kto czytał szkolne lektury, wie, jak to jest czekać na rozwój wydarzeń, brnąc przez niekończące się dialogi i opisy natury. Odetchnęłam z ulgą, kiedy okazało się, że zagadki zaczynają się już od pierwszej strony, a potem jest tylko lepiej.

To były czasy

Bardzo uderzył mnie opis rzeczywistości kontrastującej delikatność ludzi z brudem ich zachowań. Postaci przedstawione w lekturze wydają się być szczere, chętne do pomocy innym, wrażliwe, wręcz niewinne. Można pomyśleć, że twórcy powiedzenia „kiedyś to było” mają zupełną rację. Z drugiej strony autor wyciąga na wierzch wszystko, co najgorsze: morderstwa, gwałty, a nawet pedofilię, uświadamiając czytelnikowi, że nie istnieje coś takiego jak lepsze i gorsze czasy.

Była to pierwsza przeczytana przeze mnie książka z serii o Antonim Fischerze i przyznam, że jak na bohatera cyklu było go tutaj trochę za mało. Owszem, dał się polubić i poznać jako człowiek godny zaufania i mający szacunek miejscowej ludności, ale był raczej postacią drugoplanową. Tym, co zaskoczyło mnie najbardziej, był fakt, że dał się nawet oszukać! Komu i w jaki sposób? Ciekawych odsyłam do lektury 🙂 Na pewno nie pożałujecie.

Redakcja: Sylwia Kłoda
Korekta: Anna Kurek
  • TYTUŁ - Zaśpiewaj mi kołysankę
  • AUTOR - Ryszard Ćwirlej
  • WYDAWCA - Czwarta Strona
  • ROK WYDANIA - 2020
  • LICZBA STRON - 528

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *