„Przed snem rozchyliłem bezszelestnie zasłonę w pokoju i spojrzałem przez okno na Fuji. W księżycowe noce stała w bladej poświacie jak nimfa wodna. Ach, widać Fuji! Jakie wielkie gwiazdy! Jutro będzie pewnie dobra pogoda. To były jedyne przebłyski mojej radości życia” (s. 40-41).

Po wznowieniu Zatracenia, o którym pisałam tutaj, Wydawnictwo Czytelnik postanowiło nie kończyć publikowania Osamu Dazaia na tej kultowej pozycji, ale przygotowało wybór opowiadań z piętnastu lat jego pracy twórczej – od debiutanckiego Pociągu z 1933 roku do niedokończonej, publikowanej w odcinkach powieści Good-bye z 1948 roku. Selekcji tekstów dokonał profesor Mikołaj Melanowicz, który również opatrzył książkę posłowiem i kalendarium życia i twórczości autora. Jak pisze w posłowiu:

Spośród kilkudziesięciu najbardziej znanych i powszechnie lubianych utworów Dazaia wybrałem szesnaście opowiadań, w których wątki autobiograficzne łączą się z subtelnymi aluzjami do sytuacji w kraju okresu wojny. Przywoływane przeżycia i emocje są często ozdobione wątkami fikcyjnymi, wzmacniającymi myśli uniwersalne i celne, głęboko poruszające spostrzeżenia. Jednak podstawę kompozycji każdego opowiadania stanowi autentyczne doświadczenie pisarza – jego niepokój i cierpienie (s. 225).

„Stoimy jacyś niespokojni…”

A powodów do niepokoju i cierpienia miał przez całe życie całkiem sporo: napięte stosunki rodzinne, własna odmienność, choroby, uzależnienia, nieudane związki i wyrzuty sumienia to tylko fragmenty jego biografii wewnętrznej. Do tego należy wziąć pod uwagę czasy, w których żył, czasy wielkich zmian w Japonii, zarówno w latach 30., kiedy w kraju panowały nastroje nacjonalistyczne i militarystyczne, jak i samej wojny i klęski. Od wczesnej młodości nie mógł znaleźć swojego miejsca, najpierw będąc czarną owcą w rodzinie, potem wśród działaczy lewicowych odrzucających go z powodu nieproletariackiego pochodzenia, wreszcie w kolejnych związkach kończących się często tragicznie. Wszystko to niszczyło i tak już zniszczonego człowieka, któremu pozostała tylko literatura.

W opowiadaniach z niniejszego zbioru łatwo odnaleźć ślady lub konkretne opisy wydarzeń z życia Dazaia. Stanowią one jednak w głównej mierze tło, szkielet fabularny, na którym rozpina sam siebie – swoje przemyślenia, emocje, reakcje, zachwyty i lęki, może nawet coś w rodzaju marzeń. Czy gdyby ich mimo wszystko nie miał, napisałby dwadzieścia pięć tomów opowiadań? Nie brakuje w nich również fragmentów z niemal reporterskim sznytem, kiedy autor relacjonuje na przykład swój pobyt w schronisku u podnóża Fuji (Sto widoków Fuji), wizytę w rodzinnym domu po dziesięciu latach nieobecności (Rodzinne strony), czy bombardowanie jego domu w czasie wojny (Półmrok). W niektórych tekstach podsumowuje w ten sposób jakiś konkretny okres lub całe dotychczasowe życie.

„… pocą się i drżą nasze ręce”

Dokąd ja właściwie zmierzam? – Pewnego wieczoru ta myśl przyprawiła mnie o drżenie. Nie byłem w stanie wytrzymać w jednym miejscu, więc wyszedłem z mieszkania w Hongō i z laską w ręku udałem się do Ueno. Minęła już połowa września. Miałem na sobie yukatę z wzorem na białym tle i czułem, że nie pasuje ona do tej pory roku. Odniosłem wrażenie, że strasznie bieleję na tle mroku, a narastający we mnie smutek sprawiał, że nie miałem ochoty dłużej żyć. Wiatr poruszający powierzchnię stawu Shinobazu był ciepławy i cuchnął ściekiem, rosnące w stawie kwiaty lotosu też już przegniły i sterczały teraz jak żałosne truchła. Ludzie przemieszczający się w chłodzie wieczora mieli miny durniów, a przy tym wyglądali na tak wycieńczonych, że przywodziło to na myśl koniec świata (s. 21).

Kiedy w ten sposób pisze osoba trzydziestoletnia, teoretycznie w kwiecie wieku, u szczytu swoich sił i możliwości, może to oznaczać złamany życiorys, ale jednocześnie wielki talent i sztukę. W To nie żarty, króciutkim, czterostronicowym opowiadaniu, Dazai skondensował nie tylko własną rozpacz, towarzyszącą mu wierniej niż wszystkie kobiety, ale również nędzę Tokio, zamieszkujących i przybywających tam ludzi, powierzchowność i bezsens życia w stolicy i życia w ogóle. Ten tekst szczególnie zapadł mi w pamięć właśnie ze względu na brak wyjaśnień, tłumaczeń, autoanalizy charakterystycznych dla dłuższych z nich. Nie znaczy to, że opowiadania, w których wymienione elementy się pojawiają, są „gorsze”, ale to właśnie krótsze, pozbawione tego typu opisów, celniej do mnie trafiły.

Z drugiej strony opowiadanie Roczniki cierpienia to zupełne przeciwieństwo To nie żarty. Dwa lata przed śmiercią Dazai podsumowuje w nim swoją duchową biografię, młodzieńcze lektury, idee, w które kiedyś wierzył, i wydarzenia niszczące tę wiarę, kierujące go w inne strony. Co ciekawe, autor przytacza w nim cytaty z opowiadania Wspomnienia ze swojego pierwszego zbioru Ostatnie lata (1936), po wydaniu którego zamierzał popełnić samobójstwo. To chyba najbardziej osobisty tekst w tej książce. Mimo że stylistycznie przywodzi na myśl suche sprawozdanie z minionych lat życia, to kipi ono od podskórnie ukrytych emocji – wszak każda z przemian, każde wydarzenie okupione było przecież prawdziwym bólem, wątpliwościami, może też radością z powodu odnalezienia właściwej drogi,  która ostatecznie okazywała się kolejną złudą. „Demokrata w wieku lat dziesięciu, socjalista w wieku lat dwudziestu, zwolennik idei czystości w wieku lat trzydziestu i konserwatysta w wieku lat czterdziestu. Czy historia zatoczy kolejne koło? Nie chciałbym tego” (s. 178).

Moc krótkich form

Kocham opowiadania, nowele i inne krótkie formy. To właśnie one są dowodem kunsztu pisarza, jego sprawności językowej i warsztatowej. Powieść może liczyć setki stron, a zawrzeć to, co ma się do powiedzenia na kilku lub kilkunastu stronach i to w taki sposób, aby czytelnik to zapamiętał, jest nie lada wyzwaniem. Czytałam dziesiątki zbiorów, setki opowiadań, ale pamiętam stosunkowo niewiele z nich, wiele jednak ginie w natłoku innych tekstów. Opowiadania Dazaia, a przynajmniej większość z zawartych w niniejszym zbiorze, należą do tych, które zapamiętam – nawet jeśli nie pod kątem fabuły, to nastroju, tematyki czy języka. Melanowicz skomponował z tych tekstów pasjonującą opowieść o życiu autora, a musiało to być niełatwe zadanie, biorąc pod uwagę ilość opowiadań autorstwa Dazaia. Mam nadzieję, że Wydawnictwo Czytelnik pokusi się jeszcze o ich wydanie.

Zdaję sobie sprawę, że twórczość Osamu Dazaia nie jest dla każdego. Jest on postacią kontrowersyjną, nietrudno o przyczepienie mu konkretnych łatek, czego sam miał świadomość, pisząc o tym na przykład w Ośmiu widokach Tokio. Jest jednak wielu twórców, na których poglądy lub czyny muszę czasem przymknąć oko – gdyby byli przeciętnymi zjadaczami chleba, stworzyliby swoje świetne dzieła? Dazaia można lubić lub nie, można mu współczuć lub nim gardzić, ale nie powinno mu się odmawiać talentu i docenienia tych pięknych, uniwersalnych, aktualnych ciągle opowiadań.

Redakcja: Sylwia Kłoda
Korekta: Grzegorz Antoszek
  • TYTUŁ - Owoce wiśni
  • TYTUŁ ORYGINALNY - Ōtō
  • AUTOR - Osamu Dazai
  • TŁUMACZ - Katarzyna Sonnenberg-Musiał
  • WYDAWCA - Wydawnictwo Czytelnik
  • ROK WYDANIA - 2020
  • LICZBA STRON - 252

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *