Kategorie
Pozostałe Recenzje

„Bistari. Tryptyk himalajski” – S. Matczak

Ta książka zabiera nas w drapieżnie pnące się Himalaje oraz skrajnie trudne i zmienne warunki atmosferyczne. Mamy okazję poznać ludzi gór, którzy nie są wcale zawodowymi wspinaczami, a zwykłymi wędrowcami postanawiającymi zobaczyć na własne oczy największe góry świata. Naszym przewodnikiem będzie Baflow, który podczas swoich trzech podróży nie koncentruje się tylko na realizacji własnych celów, ale też z uwagą obserwuje otoczenie i ciekawie o nim opowiada.

Jeśli wybieramy się w Himalaje…

…to warto, abyśmy sięgnęli po tę pozycję. Jest ona zapisem (nie mamy pewności, na ile autobiograficznym) trzech zupełnie różnych wypraw w najwyższe i budzące największy respekt góry świata. Jeśli rozważamy wyprawę do tej odległej krainy, to znajdziemy tu szereg praktycznych wskazówek, jak przetrwać w nowym świecie. Sama intensywnie myślę o Himalajach, mając pełną świadomość, że ośmiotysięczniki, ba, nawet sześciotysięczniki są poza moim zasięgiem, ale już w trekking na terenie powyżej czterech (no, może pięciu) tysięcy z pięknym widokiem na najwyższe szczyty wybrałabym się z przyjemnością i mam bliskie grono osób, które jest otwarte na taki pomysł 🙂 Tym chętniej czytałam tę książkę i poznawałam Himalaje, przygotowując się mentalnie na odłożoną na przyszłość podróż. Co więcej, poleciłam ją już koleżance, która ma ochotę się ze mną wybrać. Rekomendację przyjęła entuzjastycznie.

Uważam, że ta lektura jest cenna dla każdego, kto wybiera się na dłuższy lub krótszy trekking po Himalajach. Jeśli tego chcemy, musimy mieć świadomość wielu związanych z tym ograniczeń – lepiej wiedzieć o nich tu i teraz, gdy siedzimy w wygodnym fotelu lub leżymy w hamaku na balkonie. Himalaje są piękne, ale wymagają od nas wielu wyrzeczeń, a czy jesteśmy na nie gotowi? Czy jesteśmy w stanie zrezygnować z prysznica przez kilka dni i wielu innych wygód otaczającego nas świata? Czy mamy świadomość, jak wyglądają tam schroniska? Czy wiemy, jakich zasad należy przestrzegać, by nie rozłożyć swojego układu pokarmowego w kilka dni, przekreślając tym samym długo planowaną wyprawę?

Powoli…

Liczy się sama droga, a nie cel. Sławomir Matczak we wstępie zachęca nas, abyśmy przez książkę liczącą ponad sześćset stron szli powoli i delektowali się tym, co jest na każdej z nich, i tak samo podchodzili do naszych górskich wypraw:

Na takich wysokościach idzie się powoli. Powoli wstaje, by nie upaść. Powoli robi się wszystko, by zrobić to dokładnie. Powoli się wędruje, by dojść. Powoli zakłada plecaki, które powoli stają się lżejsze. Powoli. Po nepalsku brzmi: bistari. Dokładnie tak: bistari z akcentem na drugie „i” (s. 27).

Dokąd ciągle się spieszymy? Co lub kto nas pogania? Bistari… powoli, to jest tytuł i maksyma, która towarzyszy nam przez całą lekturę. Mam szczęście, że czytałam tę książkę, będąc na urlopie, i zazwyczaj wieczorem, kiedy odpoczywałam po przemierzaniu górskich szlaków (nie były to Himalaje, ale piękne europejskie szczyty 😉 ). Zdarzało się, że czytałam zaledwie kilka stron, bo oczy same się zamykały po długim i intensywnym dniu, ale czasami chłonęłam kolejne rozdziały, nie zważając na fizyczne zmęczenie. Byłam żywo zaciekawiona lekturą i polubiłam narratora, chciałam z nim iść dalej i intrygowała mnie jego droga. Co odkryje? Czego dotknie i posmakuje? Gdzie będzie jego granica? Ta książka zdecydowanie przypadnie do gustu osobom, które chodzą po górach i naprawdę nie muszą to być wielotysięczniki. Jeśli lubimy zarzucać plecak, iść w ciężkich butach, zmagać się z samym sobą, własnym bólem, lenistwem, zmęczeniem i kląć po drodze, a czasami robić sobie wyrzuty typu: „po co mi to?”, to zdecydowanie jest to lektura dla nas.

W chwilach kryzysu (a kiedy jesteśmy na trudnym szlaku, to zawsze takie nadchodzą) w głowach wiruje nam cała masa tego typu pytań. Każdy ma swoją odpowiedź, ja również, narrator też. Żadna nie jest lepsza czy gorsza, każda ma swojego właściciela i jest przypisana do niego. Wiemy, po co to robimy, i wiemy, że mimo kolejnych kryzysów zrobimy to znowu, bo jak schodzimy ze szlaku, to już myślimy o następnej wyprawie. Może nie od razu, bo czasami potrzebujemy chwili, by nasycić się tym wszystkim, co góry nam odebrały, ale już po dłuższej lub krótszej chwili przychodzi ta tęsknota za drogą, za byciem z samym sobą i poznawaniem własnych granic, które są różne w zależności od wędrówki. Nasze predyspozycje również są różne, o czym boleśnie przekonuje się Baflow, główny bohater książki. Ten wątek ocierania się o śmierć jest niezwykle ciekawy i dobrze napisany. Autor doskonale wie, jak budować napięcie, jak przedłużać ten moment, gdy poznamy zakończenie tej niebezpiecznej historii.

Pokora i cierpliwość

Ta książka pięknie opowiada o dojrzewaniu wędrowca, który, gdy jest bardzo młody, ma pewność, że jest nieśmiertelny, że żadna ściana mu niestraszna i żadna nie odbierze mu życia. Nie bierze tego po prostu w ogóle pod uwagę, to nie ma prawa się wydarzyć. Po kolejnych przygodach i z kolejnymi latami zdaje sobie sprawę, że śmierć istnieje i tak, może przyjść przedwcześnie, jeśli będzie się o nią prosił, lekceważył swój organizm i ostrzeżenia, które otrzymuje od losu. Baflow dostaje ich kilka. Trzeba przyznać, że los wielokrotnie się do niego uśmiecha i daje kolejną szansę. Po co? Dlaczego tak się dzieje? Te pytania pojawiają się z czasem, z czasem pojawia się też czysta chęć wędrowania bez spektakularnych celów, a raczej z poszanowaniem aktualnej dyspozycji własnego organizmu i warunków pogodowych.

Nasz przewodnik dokładnie obserwuje otoczenie, zwraca uwagę na detale, które sprawiają, że możemy poczuć kawałek himalajskiego świata i się w niego zanurzyć, nie wychodząc z domu. Czy to nie piękna i atrakcyjna perspektywa?

Podsumowując

Książkę warto przeczytać co najmniej z kilku względów. Dla każdego, kto wybiera się w Himalaje, będzie cenną lekturą. Zawiera w sobie nie tylko dobre rady przekazywane przez doświadczonego wędrowca, ale i cały zestaw ciekawostek o codzienności Nepalczyków. Kim są Szerpowie? Jak wygląda ich codzienne życie w Himalajach? Czy możemy liczyć na darmową pomoc, gdy złapie nas choroba wysokościowa? Jak powinniśmy obserwować swój organizm, by zauważać pierwsze niepokojące sygnały i traktować je poważnie, bo przecież chodzi o nasze życie? Jest tu też dużo wątków dotyczących nepalskiej codzienności. Mnie bardzo zaciekawił fragment dotyczący dziewcząt i kobiet w Nepalu:

W nepalskich rodzinach, zwykle wielodzietnych, pierworodni synowie wysyłani są do buddyjskich klasztorów. Jest to dla nich szansa na zdobycie wykształcenia oraz znalezienia dalszej drogi w życiu, a dla biednych nepalskich rodzin prestiż i szacunek sąsiadów, choć nade wszystko duże odciążenie finansowe. Dziewczynki nie mają takiej szansy, ponieważ brakuje tu żeńskich klasztorów, a kobiety posiadają znacznie niższy status niż mężczyźni. Małe Nepalki kończą swoją edukację zwykle po obowiązkowych sześciu klasach szkoły podstawowej, a potem pomagają swoim rodzicom w polu albo na gospodarstwie domowym, czekając na zamążpójście (s. 434).

Was może zainteresować tu zupełnie co innego, a uwierzcie mi, że autor porusza wiele różnych wątków dotyczących codzienności mieszkańców Nepalu.

Na uwagę zasługuje szata graficzna. Bistari. Tryptyk himalajski jest ozdobiony rysunkami, a nie fotografiami, co sprawia, że możemy przez niego podążać jak przez powieść, a nie przez poradnik. Książka jest klejona, a nie szyta, co, przyznam szczerze, biorąc pod uwagę jej objętość, budziło na początku moją obawę, ale, jak okazało się pod koniec, zupełnie niepotrzebnie. Książka jest cała, mimo jej wielokrotnego wertowania i wracania do interesujących mnie fragmentów, trzyma się i nie zapowiada się na to, aby miała w jakiś sposób ucierpieć.

Każda z trzech prezentowanych tu podróży po Himalajach jest inna, co stanowi według mnie kolejny atut. Kończąc więc powoli, gorąco rekomenduję tę książkę wszystkim kochającym góry!

Redakcja: Anna Kurek
Korekta: Sylwia Kłoda
  • TYTUŁ - Bistari. Tryptyk himalajski
  • AUTOR - Sławomir Matczak
  • WYDAWCA - Novae Res
  • ROK WYDANIA - 2021
  • LICZBA STRON - 606

1 odpowiedź na “„Bistari. Tryptyk himalajski” – S. Matczak”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *