Przed Wami wszystkie opowiadania Seweryny Szmaglewskiej, zamknięte na prawie sześciuset stronach. Autorka dotyka w nich piekła wojny, które nie kończy się wraz z kapitulacją III Rzeszy. Jej bohaterowie doświadczają sytuacji krytycznych, ocierają się o szaleństwo, próbują przetrwać wbrew woli swoich oprawców. Dokonują wyborów, z którymi muszą żyć później i o których nie potrafią zapomnieć mimo upływu czasu.
Trzydzieści
Tytułowe Tak wiele jest strachów jest jednym z trzydziestu opowiadań składających się na recenzowany tu tom. Wszystkie krążą wokół tej samej tematyki. Są ułożone chronologicznie według osi czasu II wojny światowej. Poznajemy bohaterów podczas okupacji, w trakcie pobytu w obozach koncentracyjnych i już po wyzwoleniu, kiedy teoretycznie są wolnymi ludźmi, ale tak naprawdę nie potrafią się oczyścić z traumy wojennej, która trzyma ich mocno w garści, determinując dalsze życie. Seweryna Szmaglewska spędziła trzy lata w obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau. Możemy się więc domyślać, że jej bohaterowie utkani są z autentycznych, bolesnych, mocnych doświadczeń osobistych i zasłyszanych od współwięźniów historii.
Opowiadania są różne: długie i krótkie, proste w przekazie i złożone, wielowarstwowe, zostawiające Was na koniec z bukietem niedopowiedzeń, wieloma możliwościami. Część z nich jest dla mnie wciąż zagadką i wymagają, bym po nie sięgnęła za jakiś czas, próbując zrozumieć ich głębię. Wymagają większego zaangażowania, większej uważności, większego spokoju. Są czytelniczym wyzwaniem. Wrócę do nich na pewno za kilka miesięcy.
Takiej książki nie da się czytać jednym tchem, bo wtedy zbyt wiele ulatuje, umyka, znika. Tak, to jest lektura, która wymaga cierpliwości, czasu. Opowiadania można i powiem nawet, że warto czytać solo, aby móc dostrzec ich bogactwo. Ja próbowałam pochłaniać je łapczywie, jedno za drugim, ale dość szybko zrezygnowałam z takiego sposobu, widząc jak wiele tracę, jak wiele słów i ukrytych znaczeń mi umyka. Zwolniłam, by uszanować teksty, które Seweryna Szmaglewska pisała na przestrzeni ponad dwudziestu pięciu lat. Powstawały wolno i tak też powinny być według mnie odkrywane.
Perełki
Dla mnie poziom literacki tych opowiadań jest zróżnicowany. W zbiorze trzydziestu opowiadań każdy z Was będzie miał pewnie swoich faworytów. Mamy różne wrażliwości, zwracamy uwagę na inne akcenty. Jednemu spodobają się wielowarstwowe, głębokie teksty wymagające wysiłku i wielokrotnych powrotów. Drugiemu spodobają się te, które mają proste i dość oczywiste przesłanie. To, co je wszystkie łączy, to piękny język. Nie wiem w jaki sposób Szmaglewska pisała swoje opowiadania, ile czasu poświęcała na budowanie wyjątkowych zdań, tworzenie intrygujących połączeń słownych. Nawet jeśli był to żmudny proces, to czytelnik tego nie czuje. Konstrukcje słowne robią wrażenie, zatrzymują, powodują, że niektóre z nich zachęcają do wielokrotnego czytania tych samych zdań. Ich piękno nie pozwala iść dalej.
Tytułowe opowiadanie nie zrobiło na mnie tak ogromnego wrażenia jak Szansa pięknej kobiety. Jej bohaterka została ze mną do końca tego zbioru, a nawet po jego odłożeniu. Ciągle widzę ją oczami wyobraźni, jak idzie w kierunku krematorium, z kocem zarzuconym na ramionach. Szmaglewska skonstruowała scenę, która zapada w pamięć. Nie będę Wam zdradzać szczegółów, ale odsłonię kawałek:
Widziałem ją dokładnie. Była niezwykle blada. Czy wiedziała? Czyżby zgadła? Zwróciło moją uwagę jej olbrzymie napięcie, maskowane pozorami bezruchu. Na wprost siebie miała małą grupkę hitlerowców, a całkiem blisko niej stał ten młody w uniformie gołębiej barwy. Zabawiał się pistoletem tak swobodnie, jakby to były rękawiczki. Nie odstępował jej […]. Każdy krok przybliżał Madelaine do krematorium. Ale jej los ważył się jeszcze w tej chwili. Zyskała niezwykłą wśród ludzkiego maku szansę, szansę pięknej kobiety […]. Ona szła w skupieniu. Pomiędzy krematoryjnymi kominami słońce zsunęło się ku ziemi. Nogi Madelaine i innych kobiet poruszały się w rudym świetle (s. 41-42).
Puste miejsce przy stole to najdłuższe opowiadanie tego zbioru. Oznaczyłam je wieloma kolorowymi karteczkami, bo zatrzymywały mnie tu opisy, zdania, sformułowania. Jest wyjątkowe, odsłania z całą siłą ból ocalałych, tych, którzy wygrali życie, a jednak nie potrafią się w nim odnaleźć po tym, czego doświadczyli. Zmieniają otoczenie, często się przeprowadzają, próbują ułożyć wszystko na nowo, a jednak nie są w stanie uciec, zapomnieć, wyrzucić ciemnych i mrocznych wspomnień, które pomalowały ich serca na czarno. Duże wrażenie zrobiło też na mnie opowiadanie liczące zaledwie cztery strony. Zmiłowanie jest dowodem ogromnego talentu Szmaglewskiej, która potrafi zbudować ciekawą i zdecydowanie nieoczywistą historię na zaledwie kilku stronach.
Dla kogo?
Zasiadając do zbioru pt. Tak wiele jest strachów trzeba mieć w sobie zgodę na ciężką emocjonalnie podróż. Ta książka z racji poruszanej tematyki nie jest lekturą łatwą, ale zdecydowanie ważną i potrzebną. Może Was wprawić w nostalgicznie smutny stan. Tak było ze mną. Można jednak dawkować ją sobie powoli i cały ten tom rozłożyć w czasie, przerywając opowiadania Szmaglewskiej czymś innym, by móc ochłonąć, odpocząć na chwilę od mroku II wojny światowej.
Ja nie pozwoliłam sobie na luksus odpoczynku i może właśnie dlatego czułam i wciąż czuję ogromny smutek. Tak jakby opisywane przeżycia i uczucia trwale się we mnie wczepiły. Czytając miałam świadomość, że opowiadania te stworzone są przez kobietę, która stąpała po piekle Auschwitz-Birkenau. To potęgowało moje odczucia podczas lektury. Teraz w ramach detoksu na pewno sięgnę po lżejszy kaliber, by powrócić do równowagi emocjonalnej.
Jeśli jesteście pod wrażeniem pióra Seweryny Szmaglewskiej, czytaliście Dymy nad Birkenau, Krzyk wiatru, to zdecydowanie powinniście sięgnąć po ten zbiór. Jeśli cenicie piękno języka, jesteście miłośnikami polskiej literatury pięknej poruszającej tematykę drugowojenną, to również będzie pozycja dla Was. Jeśli miałoby to być Wasze pierwsze spotkanie z piórem Seweryny Szmaglewskiej, to sugerowałabym jednak inną kolejność. Może warto zacząć na przykład od Dymów nad Birkenau lub Niewinnych w Norymberdze.
Gdy już zdecydujecie się sięgnąć po zbiór Tak wiele jest strachów, dajcie sobie czas. Nie pędźcie, poruszajcie się powoli po zebranych tu tekstach. Warto dać przestrzeń tym zdaniom, zatrzymać się po każdym opowiadaniu i zastanowić się nad jego przekazem. Nie zawsze jest oczywisty, często wymaga głębszej analizy i czasu, by dostrzec jego bogactwo i złożoność.
Redakcja: Anna Kurek Korekta: Grzegorz Antoszek
- TYTUŁ - Tak wiele jest strachów
- WYDAWCA - Prószyński i S-ka
- ROK WYDANIA - 2021
- LICZBA STRON - 584