Lata 30. były w Stanach Zjednoczonych naznaczone nie tylko przez Wielki Kryzys i New Deal Roosevelta. Działy się tam rzeczy, o których w Polsce nie wiadomo nic lub niewiele. Timothy Egan przypomina jedną z pierwszych nowożytnych katastrof ekologicznych na wielką skalę.

W miasteczku rozlegał się przeciągły alarm. Na horyzoncie widać było nadciągającą masywną ścianę pyłu. Duster! Wszyscy zaczęli biec, ale tak naprawdę nikt nie mógł przed tym uciec. W oknach wisiały wilgotne prześcieradła, które po paru godzinach były czarne i ciężkie od pyłu. Talerze na stołach leżały dnem do góry i odwracane były dopiero tuż przed jedzeniem. W czasie burzy nie było widać nawet wyciągniętej ręki, a aby wyjść do wychodka na podwórzu, trzeba było przywiązać się liną do domu, by wrócić. Dziesięć lat koszmaru na Wielkich Równinach wymagało wielu mniej lub bardziej imrpowizowanych środków zaradczych.

Podejmowanie takich tematów jest chyba misją Wydawnictwa Czarne. Przybliża ono polskiemu czytelnikowi doświadczenia Stanów Zjednoczonych i innych państw, jakby ku przestrodze. Wydaje się, że wybór tłumaczonych książek, z których wiele recenzowaliśmy, potwierdza moje podejrzenia.

Duster

Timothy Egan w swoim reportażu przypomina tragiczne lata 30., gdy na Wielkich Równinach rozegrała się katastrofa ekologiczna. Miliony ton urodzajnej gleby były dosłownie porywane przez wiatr. Gromadzący się pył, w połączniu z silnymi ruchami powietrza powodowały masywne dust bowls, czyli burze pyłowe. W ekstremalnych przypadkach pył opadał nawet daleko na północy, w Kanadzie, w Nowym Jorku, a nawet osiadał na pokładach statków na Atlantyku. Mieszkańcy stanów najbardziej dotkniętych dusterami – Oklahomy, Kansas, Kolorado, Teksasu i Nebraski – nie dość, że tracili dorobek pokoleń, to zapadali na pyłowe zapalenie płuc, odrę i inne ciężkie choroby. W efekcie ponad trzy miliony ludzi opuściło swoje domy i ruszyło szukać szczęścia gdzie indziej. To największa emigracja w historii USA. Do samej Kalifornii w jednym roku przybyło więcej ludzi niż w czasie gorączki złota.

Jak to się zaczęło?

Egan prowadzi nas w tej historii od samego początku, opisując początki intensywnej kolonizacji tych ziem, gdy miejsce dotychczasowych pastwisk zajęły coraz rozleglejsze farmy. Polityka rządu, a zwłaszcza możliwość łatwego otrzymania dużych nadziałów ziemi, przyciągały wielu ludzi. Potem, w latach I wojny światowej, nastąpił boom na pszenicę. Intensywna eksploatacja gruntów, dodatkowo napędzana przez wyjątkowo korzystne dla rolnictwa pogodę i ekonomię lat 20. XX wieku, spowodowała, że na pola uprawne zajęto ostatnie skrawki Wielkich Równin.

Autor książki pokazuje w skondensowany, ale wcale nie pobieżny, sposób szereg osób, zjawisk i działań, które złożyły się na nadchodzącą katastrofę. Niedzielni farmerzy, którym przydzielano ziemię, nie znali się na ziemi, ale, pożądając coraz większych zysków, osłabiali ją. Dzięki tanim kredytom ludzie ci kupowali coraz więcej ziemi, co poszerzało rejony dotknięte klęską. Kolejne akry obsiewano pszenicą ozimą, osłabiając różnorodność i odporność gleby na wysychanie i pylenie, a nawożenie i coraz dalej idąca mechanizacja prac również dołożyły swoje cegiełki. Katastrofa była więc efektem nałożenia się i wzajemnego wzmacniania tych czynników.

Zwykli ludzie

Sercem książki jest oczywiście opis postępującego dramatu, przez długi czas niedostrzeganego w politycznym i gospodarczym centrum kraju. Egan pokazuje grozę sytuacji, przybliżając losy kilku ludzi. Niektórzy z nich przybyli na te tereny na początku XX wieku na fali farmerskiej gorączki, inni mieszkali tu wcześniej i zajmowali się raczej hodowlą bydła, a teraz przestrzegali przed nadmierną orką. Wskazywano, że pozbawianie ziemi naturalnego wzmocnienia i ochrony trawy i innych roślin preriowych będzie miało szkodliwe skutki w postaci wysychania i pylenia w obliczu silnego nasłonecznienia i wiatrów, które pędziły po równinach.

Jeszcze inni bohaterowie książki byli entuzjastami rozwoju tych terenów, widząc w nim szansę na wzbogacenie się, im szybsze, tym lepsze. Wielkie fortuny kontrastowały więc z biedą, a ciężka praca z bezradnością. Śledzimy zatem rozkwit życia na Równinach, powstawanie miasteczek i linii kolejowych, które niosły obietnicę dobrobytu. Potem widzimy początek Wielkiego Kryzysu, przypadkiem losu zbiegający się z suszą. Ludzie mimo wielkich problemów nie poddawali się i podejmowali walkę z coraz trudniejszymi warunkami. Wielu jednak powoli rezygnowało, czasem uciekając, czasem zmieniając styl życia. Znajduję wielką siłą tej książki, że autor umiejętnie łączy opisy przyczyn i przebiegu całego złożonego zjawiska, jakim były dustery, z doświadczeniami osobistymi ludzi, którzy musieli stawiać im czoła.

Odrodzenie

Ziemia w wielu miejscach tak naprawdę nigdy się nie odrodziła, w innych zmiany formy gospodarowania przyniosły jednak w końcu efekty. Wszędzie zresztą musiało ostatecznie pomagać państwo, co czyniło z wcale niezłymi efektami, choć nie zawsze były wystarczające dla wolnego rynku. Wielkie Równiny odrodziły się dopiero w latach 50., gdy liczba ludności ponownie zaczęła powoli rosnąć, ale w zupełnie już odmienionej strukturze. Autor pokazuje na tym przypadku, że technika i technologia nie zawsze były wyzwoleniem czy daleko idącym ulepszeniem życia człowieka, lecz również poważnym zagrożeniem, na które radą było po prostu wycofanie się i ograniczenie działalności człowieka w zakresie podporządkowywania sobie świata przyrody.

Memento

Dla mnie najbardziej dojmująca była swoista przepowiednia autora, że dustery mogą znowu wrócić, tym razem spowodowane przez katastrofę klimatyczną. Rzeki wypływające z Gór Skalistych są coraz płytsze, wszystko zaś przez coraz mniejszą i cieńszą pokrywę lodową. Gdy rzek zabraknie, może znów przyjść najgorsze.

Kto oglądał film Interstellar w reżyserii Christophera Nolana, ten może pamięta, że na początku filmu pojawiają się wypowiedzi świadków dusterów z lat 30. Wspominający pochodzą między innymi z hrabstwa Cinnamore, które też jest bohaterem książki. Nolan oparł się na wizji powracających dusterów i nawracających chorób zbóż, będących powodem tego, że ludzie nie mają już wyboru i nie mogą zostać na Ziemi. Brudne lata trzydzieste… wyjaśniły mi, dlaczego reżyser uznał akurat dustery za tak istotne. Mam nadzieję, że książka uruchomi procesy myślowe także w Polsce, przybliżając w zasadzie zapomnianą, a straszną historię degradacji przyrody i nieszczęścia ludzi na skutek podejmowania nieprzemyślanych działań.

Redakcja: Grzegorz Antoszek
Korekta: Anna Kurek
  • TYTUŁ - Brudne lata trzydzieste. Opowieść o wielkich burzach pyłowych
  • TYTUŁ ORYGINALNY - The Worst Hard Time: The Untold Story of Those Who Survived the Great American Dust Bowl
  • AUTOR - Timothy Egan
  • TŁUMACZ - Mariusz Gądek
  • WYDAWCA - Wydawnictwo Czarne
  • ROK WYDANIA - 2021
  • LICZBA STRON - 400

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *