To chyba najbardziej refleksyjna książka o wpływie człowieka na otoczenie, jaką ostatnio czytałem. To miks różnych gatunków: jest czysto reportażowo, jest nieco rozważań o przyszłości i nade wszystko jest mocno literacko. Autor próbuje skłonić nas do zastanowienia się, co zostanie po tym całym naszym antropocenie i jak nasze wysiłki, by trwać, będą wyglądały z perspektywy przyszłości. W końcu to jedno z najważniejszych pytań człowieka – co zostanie po mnie i moim życiu?
Po nas tylko… kupa śmieci?
Jest to książka trochę o zmianach klimatu i o tym, co robimy z naszym otoczeniem, ale nie tylko, więc wrzucenie jej wyłącznie do kategorii książek o ekologii byłoby nieco krzywdzące. Nie dlatego, że temat zmian klimatu nie jest istotny, skąd! Książka po prostu przekracza tę barierę. To zbiór refleksji autora powstałych na kanwie obserwacji tego, co ostatecznie po nas zostanie. A co to będzie? Czy są tam rzeczy wartościowe?
Na pewno będzie wiele śmieci i śladów po tym, jak czyniliśmy sobie ziemię poddaną. Będą to odpady atomowe, wiercenia w lodzie, pozostałości po laboratoryjnych badaniach nad mikroorganizmami i bioinżynierii, zapewne widoczne będą też ślady rolniczego krajobrazu. Jest to więc przegląd pozostałości pozornie różnych, a mimo to posiadających wspólną cechę – perspektywę długiego trwania, przez którą rozumiemy to, że rzeczy trwają niezmienne lub zmieniają się niezauważalnie w ciągu długich, nieraz bardzo długich okresów. I rzeczywiście Farrier przyjmuje do tego właściwą perspektywę, pokazuje to wszystko bowiem nie oczami naszych wnuków czy prawnuków, ale odmalowuje to widokami z zupełnie innego świata – tego, jaki będzie tu za milion lat. W takim świecie wszystko, co dziś znamy, będzie cienką warstwą osadów, ale wywrze ona całkiem namacalny wpływ na Ziemię i nic już nie będzie takie samo.
Inny świat
Nie ma tu lęku przed tym, co z nami będzie, to nie jest książka o tym. Jest raczej próba przybliżenia nam efektów naszych działań, które z punktu widzenia milionów lat mogą mieć ograniczony zasięg, a cała nasza epoka wydawać się będzie tylko mrugnięciem oka. Świat, którym jesteśmy i który tworzymy, przestanie istnieć i my razem z nim. Ziemia i życie będą zaś dalej, ale to będzie już zupełnie inna planeta, inny świat i inne życie. Podczas lektury porażał mnie swoisty smutek autora i jego próba pogodzenia się z nieuchronnym. Mimo to jako wytrawny reportażysta po prostu rejestrował fakty, ale nie dawał złudnej nadziei.
Całość jest zbiorem obserwacji na różne tematy – dla mnie najciekawszy był ten o odpadach atomowych i sposobach ich długookresowego zabezpieczenia. Co interesujące, wcale nie chodzi tu o zabezpieczenia przed wyciekiem radioaktywnym, ale o… język, jakiego należałoby użyć, by był zrozumiały dla przyszłych pokoleń, tych żyjących za trzydzieści tysięcy lat. Jak sprawić, żeby ludzie przyszłości zrozumieli, że w środku czyha na nich śmierć i zaufali znakom na kontenerach? Nie mogę Wam jednak tego zdradzić 😉
Z innych fascynujących rzeczy, autor zauważył, że tryb życia i emisyjność gospodarek będzie miała znaczenie dla przyszłej Ziemi i pokoleń. Posłużył się przy tym przykładami ekologicznej Skandynawii czy przekształceń w Ameryce Północnej. Są także niezwykle ciekawe obserwacje życia morskiego i sposobów dostosowania się mikroorganizmów do zmieniającej się kwasowości oceanów oraz do plastiku, który będzie w nich zalegał przez wiele wieków. Meduzy jako nowi bogowie – brzmi intrygująco, prawda?
O ekologii inaczej
Nie jest to książka, która wprost wzywa do działania, nie jest to też pozycja, która przestrzega czy epatuje stosami niezrozumiałych danych. Autor zdaje się pogodzony z nieuchronnymi efektami działań człowieka i zostawia nas ze swoimi literackimi refleksjami. Taka narracja jest na swój sposób szalenie mi bliska, bowiem dotyka samego sedna człowieczeństwa i naprawdę zmusza do przemyśleń. Nie, nie zmusza – po prostu nie pozostawia obojętnym. Jest ona do bólu zwyczajna, a myśli, które towarzyszą Autorowi, to nie wiedza ekspercka, lecz refleksje wypływające z jego głębokiego humanizmu. Tak, to chyba dobre określenie – humanizm klimatyczny, wrażliwość na stworzenie. Być może takiej narracji nam właśnie najbardziej brakuje w całym tym technicznym dialogu, jaki prowadzimy w walce o ocalenie naszego świata?
Za milion lat mogę polecić już dziś, jest idealna na długie wieczory, gdy za oknem pada i nie chcemy wyjść spod koca. Seria „Mundus” to naprawdę niebanalne propozycje, jak zawsze przyjemnie wydane. Dodatkowo załączona na końcu każdego rozdziału bibliografia zachęca do pogłębiania wiedzy.
Redakcja: Grzegorz Antoszek Korekta: Anna Kurek
- TYTUŁ - Za milion lat od dzisiaj. O śladach, jakie zostawimy
- TYTUŁ ORYGINALNY - Footprints: In Search of Future Fossils
- TŁUMACZ - Aleksander Gomola
- WYDAWCA - Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
- ROK WYDANIA - 2021
- LICZBA STRON - 304