Kategorie
Literatura piękna Recenzje

„Niestandardowi” – M.P. Urbaniak

Druga powieść Michała Pawła Urbaniaka nie jest podobna do debiutanckiej Listy nieobecności i to trzeba zaznaczyć od razu. Nie jest „lepsza” ani „gorsza”, a po prostu inna. Wydaje się lżejsza, ale tylko pozornie, bo wnioski z niej płynące wcale nie są zbyt optymistyczne.

Nie jest to zwykła opowieść o buntownikach, jakich wiele. Bohaterami nie są outsiderzy świadomie wybierający tryb życia jak najdalszy od ustabilizowanego, którzy ostatecznie doprowadzają się do autodestrukcji. Wręcz przeciwnie. Kim są więc tytułowi niestandardowi w niniejszej powieści? Zwykłymi, standardowymi ludźmi, którzy wyróżniają się jedną rzeczą – niedoskonałością ciała. Ludźmi z niepełnosprawnościami lub śladami po przebytych chorobach i wypadkach, wyłamującymi się z restrykcyjnych kanonów piękna. Nieakceptowani – nawet jeśli nie przez innych, to przez siebie samych – stają się łatwym łupem dla kogoś, dzięki komu przez chwilę mogą przekuć swoją „słabość” w „siłę”.

Dzień jak co dzień

Dwudziestoośmioletni Wiktor pracuje w obsłudze klienta, ma kilkoro przyjaciół, z którymi regularnie się spotyka, a do niedawna miał też dziewczynę. Wiedzie bardzo monotonne życie, wszystkie jego aktywności wyglądają tak samo: praca, dom, sobota w pubie, niedziela z rodzicami. Czułby się może jak zwykły człowiek, ale skrywa wstydliwy w jego mniemaniu sekret – poparzone uda. Wiktor nie akceptuje wypadku i nie może się pogodzić z jego skutkami, nawet mimo wsparcia byłej już dziewczyny. Blizny to jednak tylko wierzchołek góry lodowej. Kompleksy i problemy mężczyzny sięgają znacznie głębiej, co doskonale widać w jego języku, zachowaniu i rozmowach z rodzicami.

Pewnego dnia w parku przypadkowo poznaje fotografkę Liwię Gawlin, która prosi go o zgodę na zrobienie zdjęcia. Wiktor niechętnie się zgadza, ale to pierwsze spotkanie nie przebiega w zbyt miłej atmosferze, przynajmniej z jego strony. Jednak coś w tej starszej od niego, pewnej siebie artystce sprawia, że nawiązuje z nią głębszą znajomość, a wkrótce bierze udział w przedsięwzięciu, które zmieni jego życie na zawsze. Liwia organizuje warsztaty dla grupy ludzi zmagających się z podobnym problemem co on, a z czasem proponuje im sesję zdjęciową i wystawę. Czy rzeczywiście są gotowi, aby odsłonić się przed tak oceniającym światem? I kim właściwie jest Liwia Gawlin?

Kompleksy i złudzenia

Urbaniak w Liście nieobecności pokazał, jak piękną polszczyzną potrafi się posługiwać. Początkowo może więc szokować w Niestandardowych duża ilość wulgaryzmów i mowy potocznej, ale ma to swój cel i udowadnia tylko kunszt stylizacji językowej autora. Poprzez mowę pozornie zależną poznajemy świat wewnętrzny Wiktora – jego charakter, wspomnienia, mentalność, sposób, w jaki myśli. A musiał zostać przedstawiony właśnie tak: prosto, surowo, dosadnie. Urbaniak genialnie opisuje uczucia przeciętnego, szarego człowieka, któremu niezbyt się powiodło (przynajmniej z jego punktu widzenia) i który ciągle zmaga się z własnym cieniem. Bo właśnie na tym polega życie głównego bohatera, nawet jeśli nie do końca jest tego świadomy.

Wiktor raczej nie powiedziałby o sobie, że potrzebuje pomocy, bo przecież wszystko jest dobrze, ma pracę, przyjaciół, dziewczyny już nie, ale ludzie się przecież rozstają. Gdyby tylko nie nogi… Swoje niezaleczone rany chowa przed światem i samym sobą do czasu, kiedy spotyka Liwię Gawlin, która zmienia jego poukładany świat. Nazywa go „Wiktorem zwycięzcą” i pokazuje mu, że jego życie może być lepsze, bogatsze i pełniejsze. Podczas „Sobót z Picassem”, warsztatów artystycznych, Wiktor i inni podobni mu bohaterowie próbują wkroczyć do świata sztuki, wierząc, że pomoże im pokonać słabości. Liwia przygotowuje ich też do wzięcia udziału w sesji zdjęciowej, daje im odwagę, aby spojrzeć na swoje niedoskonałości jak na wyjątkowe dzieło sztuki. Jednak wystawa nie przynosi oczekiwanych skutków…

Niestandardowi pokazują, jak łatwo paść ofiarą nieprzepracowanych kompleksów, kiedy trafi się na kogoś, chcącego posłużyć się nimi do własnych celów. Czy fotografka naprawdę chce pomóc nieszczęśliwym ludziom, czy dzięki wystawie zyskać swoje pięć minut? Kto tkwi w większej ułudzie – Wiktor, który nie jest w stanie docenić tego, co ma, bo czuje się gorszy, czy Liwia, która każdy aspekt życia zmieniła w „dzieło sztuki”, więc czuje się lepsza, a tak naprawdę tylko maskuje swoje problemy? Po początkowej fascynacji nowościami Wiktor zaczyna zauważać, że nowa mentorka wcale nie jest taka idealna, na jaką się kreuje, a to, co próbuje mu przekazać, nie do końca do niego przemawia.

Walka z samym sobą

Dramat Wiktora polega na tym, że sam nie wie, co tak naprawdę składa się na jego życie, co jest jego własnym wyborem, a co wynikło ze zbiegów okoliczności lub pod wpływem innych. Próbuje się zmienić, ale okazuje się, że świat zaproponowany mu przez Liwię do niego nie pasuje. Rozbudza w nim jednak pragnienie i tęsknotę, których nie odczuwał i których ostatecznie nie może zaspokoić. W efekcie staje pomiędzy dawnym a nowym sobą, kompletnie się gubiąc, bo wie, że nie może być ani jednym, ani drugim. Wcześniej Wiktor potrzebował pomocy w poradzeniu sobie z traumatycznym wypadkiem, ale nie uzyskuje jej od Liwii – nabawia się za to nowych kompleksów.

Fotografka na początku wydaje się postacią pozytywną, która próbuje poszerzyć horyzonty swoich podopiecznych, pokazać im coś nowego. Jednak z czasem coraz bardziej widać jej megalomanię. Pod pozorem pomocy innym sama podtrzymuje swoje własne pozory, wizerunek sławnej artystki przełamującej społeczne tabu. Nie przejmuje się konsekwencjami, które jej działania wywrą na uczestnikach jej projektów. Jest bardzo zręczną manipulatorką i nie waha się nawet przed rozkochiwaniem w sobie męskiej części ekipy. Jej podopieczni próbują ukrywać swoje mankamenty ciała, a ona całego życia.

Niestandardowi mówią o tym, jak łatwo wybrać prostsze, choć niekoniecznie lepsze rozwiązanie; jak trudno żyć bez poczucia własnej wartości; jak bardzo można pomylić się w ocenie samego siebie i innych; jak wielki wpływ mają kanony i oczekiwania społeczne, przez które przestaje się akceptować siebie. Defekty fizyczne to tylko przykład, te same problemy i zagrożenia dotyczą też innych aspektów, przez które odbiega się od ciągle zmiennych standardów. A nie wiem, czy jest ktoś, kto idealnie spełnia wszystkie wymagania, które często przecież wzajemnie się wykluczają. Wszyscy jesteśmy trochę niestandardowi, ale to przecież nic złego.

Redakcja i korekta: Sylwia Kłoda
  • TYTUŁ - Niestandardowi
  • AUTOR - Michał Paweł Urbaniak
  • WYDAWCA - Mova
  • ROK WYDANIA - 2021
  • LICZBA STRON - 448

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *