
Brawurowa, wulgarna, obrazoburcza, prześmiewcza, antywojenna, zaskakująca i w pewnym sensie kultowa, choć mało znana w Polsce. Powieść Richarda Hookera o lekarzach szpitala polowego 4077 to coś dla koneserów współczesnej literatury amerykańskiej i miłośników adaptacji kinowych.
Lekarze w kamaszach
Kto nie zna „Hawkeye” Pierce’a, ten chyba nie oglądał telewizji w latach dziewięćdziesiątych XX wieku i na początku obecnego tysiąclecia. Dziecięciem będąc, widziałem i zapamiętałem specyficzny humor postaci, które ubrane w oliwkowe i białe stroje łatały, szyły i leczyły ludzi podziurawionych przez kule i odłamki. Niewątpliwie serial z Alanem Aldą miał swoje przełożenie na moje przyszłe zainteresowania (acz mniejsze niż Czterej pancerni i pies), ale jakoś nie wywołał we mnie pacyfistycznych przekonań. I chyba wielu było nas w tym pokoleniu.
Aż szkoda, że polskie tłumaczenie ukazało się tak długo po oryginale – czekaliśmy na to od 1968 roku. Dla mnie może to i lepiej, bo po drodze sięgnąłem po oryginał, który był zaskakująco łatwy do przyswojenia pod względem językowym i pokazał mi pewne interesujące różnice z serialem, który znam bardzo dobrze. Tym bardziej ucieszyłem się na polskie tłumaczenie, że mogłem zweryfikować, co tak naprawdę zrozumiałem.
Zapomniana wojna w Korei
„Hawkeye” Pierce, Trapper, Duke, pułkownik Blake, Radar, Gorące Wargi, Frank Burns – oni wszyscy ożyli na nowo. Nie są to jednak postacie całkowicie odpowiadające tym ze szklanego ekranu. W stosunku do omawianego literackiego pierwowzoru okazali się amalgamatem cech różnych osób, które scenarzyści sprytnie rozbili i zlepili ponownie. To fascynujące, a jednocześnie sprawia, że Sokole Oko, Trapper, Radar, pułkownik Blake czy major Burns są świeży, nowi i interesujący. Podobnie z fabułą i wydarzeniami – serialowo powieść odpowiada pierwszemu sezonowi, no, niech będzie, że prawie dwu pierwszym sezonom, ale też nie jest to kalka jeden do jednego. To nie pozwala się nudzić i daje szansę na ponowne i lepsze poznanie lubianych (i nie) bohaterów.
Byłem pod wielkim wrażeniem sposobu opisywania świata przedstawionego. Jeśli porównać go sobie z klasykami amerykańskiej prozy współczesnej, czy to Johnem Steinbeckiem, Charlesem Bukowskim czy Kurtem Vonnegutem, to zauważyć można tę samą bezkompromisowość, tę samą obrazoburczość i to samo dążenie do obejścia lub złamania przepisów Kodeksu Hayesa. Obrażanie uczuć religijnych? Jest. Wulgarność? Jak najbardziej. Brutalność i krew? S’il vous plait! Coś ten teges? Ależ owszem, czemu nie? Fabuła jako taka – stwierdzono, lecz ważniejszy jest ton, przekaz, myśl.
„Frank Burns eat worms!”
Tłumaczenie takiej prozy to zawsze potężne wyzwanie, tym większe, że serialowe i filmowe postacie, miejsca i inne elementy fabuły żyją już w języku polskim swoim własnym życiem. Wchodzenie z butami w świat środowiska miłośników serialu i filmu byłoby błędem, stąd tłumacz, pani Justyna Kukian, postąpiła słusznie, posiłkując się dorobkiem kinematografii, nawet nieco kosztem wierności tłumaczenia. To w praktyce tylko ułatwiło odbiór. Dobrym krokiem było też ujednolicenie języka postaci, które w oryginale posługują się amerykańskimi dialektami, na przykład typowo południowym z Georgii czy naleciałościami Środkowego Zachodu. Tego by się w polszczyźnie nie oddało, a tak tekst nie traci, a nawet zyskuje na przejrzystości.
Czego mi jednak zabrakło ze strony redaktorskiej, to przynajmniej pokuszenia się o wyjaśnienie, o co chodziło bohaterom, kiedy posługiwali się porównaniami do typowo amerykańskich gier i sportów, w tym przede wszystkim baseballu i futbolu. Terminologia, patrząc po stopce redakcyjnej, była konsultowana, ale zabrakło właśnie słowa-dwu wyjaśnienia. Mimo to oceniam pracę redakcyjną na wielki plus, a podjęte decyzje tłumacza za w pełni trafione. Wydawnictwu Znak pozostaje podziękować za decyzję o wydaniu M*A*S*H i uśmiechać się, prosząc o kolejne tego typu tytuły. Może choćby malutkie The Hunters Jamesa Saltera? 🙂
Redakcja i korekta: Sylwia Kłoda
- TYTUŁ - M*A*S*H
- TYTUŁ ORYGINALNY - MASH: A Novel About Three Army Doctor
- TŁUMACZ - Justyna Kukian
- WYDAWCA - Znak Koncept
- ROK WYDANIA - 2022
- LICZBA STRON - 306