Stefania Perzanowska doświadczyła piekła wojny, widziała upadek moralny człowieka, straszny głód, zwierzęcość człowieka doprowadzonego do skrajności. Auschwitz-Birkenau, Ravensbrück, Neustadt-Glewe, Majdanek… Wszędzie tam niosła pomoc jako lekarka, starając się choć trochę ulżyć chorym w cierpieniu.

Granice

Gdzie kończą się moralność i człowieczeństwo? Jak ludzie zmieniają się pod wpływem ekstremalnych warunków i niemożności zaspokojenia swoich podstawowych potrzeb? Co najbardziej osłabia istotę, która w innych okolicznościach potrafiła być przyjacielska, uczynna i otwarta na innych? W warunkach obozowych ludzie dokonują różnych wyborów, walczą o przetrwanie. Często koszt pozostania przy życiu jest ogromny, oznacza moralny upadek, wyrzeczenie się dawnego świata wartości. Autorka tej książki widziała wiele ludzkich upadków:

Nie zimno, nie praca ponad siły, ale głód potrafił wyzwalać złe instynkty, zacierać hamulce moralne i wyjaskrawiać egoizm, a niejednokrotnie osłabiał na tyle poczucie uczciwości, że pozwalał na okradanie współwięźniów. On powodował także zatracenie wszelkich śladów kulturalnego zachowania i doprowadzał do zwierzęcego prawie prymitywu (s. 40).

Szpital w piekle

Stefania Perzanowska trafiła do Majdanka w styczniu 1943 roku. Stworzyła tam szpital żeński, zmagała się z ciągłym brakiem sprzętu, personelu i podstawowego wyposażenia. Autorka odsłania przed nami kulisy jego powstania – rodził się w prymitywnych warunkach, w miejscu, gdzie królowało zło. Mimo wszystko miała w sobie determinację, by walczyć o godność człowieka. To, co mnie zatrzymuje, to jej silny wewnętrzny nakaz moralny, który nie pozwalał przestać pomagać chorym.

Przeczytałam wiele książek o tematyce obozowej. Ta jest dla mnie niezwykła, bo narratorką jest kobieta opowiadająca o byciu medykiem w miejscu nastawionym na wyniszczenie. Zyskujemy niepowtarzalny wgląd w codzienność lekarki wykonującej swoją praktykę w obozie koncentracyjnym. Jak odbierać porody i dbać o noworodka na Majdanku? Jak zapobiegać epidemiom lub je osłabiać? Jak radzić sobie z bezradnością wynikającą z braku podstawowych leków oraz środków opatrunkowych, niezbędnych do poprawy zdrowia pacjenta?

Kobiety rodziły i przechodziły połóg w królestwie śmierci. Nikt ich nie oszczędzał, nie dawał im czasu na dojście do siebie, noworodki były zawijane w ligninę lub papierowe bandaże, bo nie było przecież tak małych pasiaków, o ubrankach już nie wspominając. Stefania Perzanowska przyjęła wiele porodów na Majdanku. Nowe życie od samego początku musiało wykazać się niezwykłą siłą, by przetrwać w takim miejscu. Te krótkie momenty radości, gdy lekarka uświadamiała sobie, że sprowadzenie tego małego człowieka na świat było cudem, ale utrzymanie go przy życiu wymaga kolejnego cudu. Jak pomóc? Jak uchronić go przed głodową śmiercią, zimnem, chorobami?

Stefania Perzanowska nie straciła swojego powołania w miejscu, gdzie nikt nie miałby jej tego za złe. Ekstremalne warunki ją wzmocniły, wyostrzyły jej spojrzenie, jasno wyznaczyły cele. Dokładnie wiedziała, co należy zrobić, i zrobiła to. Starała się rozwiązywać pojawiające się problemy, szkolić personel i nieść pomoc chorym. Po wojnie leczyła bezpłatnie byłych więźniów obozów koncentracyjnych i ich rodziny.

Kilka słów na zakończenie

Warto podkreślić, że autorka spisała swoje wspomnienia w 1965 roku, odpowiadając na konkurs ogłoszony przez Państwowe Muzeum na Majdanku. Nie jest to więc relacja pisana na gorąco, a po pewnym czasie, co na pewno wpływa na sam tekst.

Zofia Muranowska, recenzentka pierwodruku, zaleciła pewne zmiany w tekście, poprawiała daty, nieścisłości w liczbach i temu podobne. Wnikliwi czytelnicy w nocie edytorskiej znajdą szczegółową historię tekstu. Tu podziękowania dla wydawnictwa, które zadbało o to, by czytelnik został dobrze poinformowany i mógł mieć pełny obraz historycznej wartości recenzowanej tu książki. Dla mnie niezwykle cenna jest korespondencja dr Stefanii Perzanowskiej wysłana z obozu na Majdanku i Auschwitz-Birkenau, która stanowi obszerny załącznik do jej wspomnień.

Przed Wami zatem książka, którą gorąco polecam, choć jej ładunek emocjonalny jest ciężki, również dla mnie, weteranki w dziedzinie literatury obozowej. Z mojej perspektywy po taką literaturę zawsze warto sięgać, bo pokazuje ona kawał historii, ludzkie dramaty i jest ostrzeżeniem dla kolejnych pokoleń.

Redakcja: Anna Kurek
Korekta: Sylwia Kłoda
  • TYTUŁ - Gdy myśli do Majdanka wracają
  • AUTOR - Stefania Perzanowska
  • WYDAWCA - Prószyński i S-ka
  • ROK WYDANIA - 2022
  • LICZBA STRON - 432

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *