Religia często może pomagać w życiu, ale co w sytuacji, gdy reguluje każdy, dosłownie każdy jego aspekt? Co, jeśli ktoś miał pecha urodzić się w zamkniętej społeczności wyznawców tak żarliwych i zradykalizowanych, że jego istnienie jako jednostki nie liczy się w ogóle, a jego jedynym zadaniem jest zajęcie przydzielonego mu miejsca? Może się na to zgodzić, ale może też wziąć swoje życie we własne ręce.