Kategorie
Artykuły

„Dużo intymnych historii” – wywiad z Martą Konarzewską

Wyklęta córka Kubiaków to bardzo trudny wywiad-rzeka, ale z drugiej strony – niesamowicie wręcz wciągający. O tym, jak powstawał, co było trudne, a co intymne rozmawiamy dziś z autorką książki – Martą Konarzewską.

Klaudia Kobylańska: Dlaczego właśnie Małga Kubiak została bohaterką Pani książki? Co sprawiło, że zafascynowała Panią jej postać? 

Marta Konarzewska: Ona sama, jej twórczość. W 2015 roku obejrzałam jej film „Federico Garcia Lorca. Czarna rozpacz”. Poczułam tam jakąś niezwykłą energię, która nie chciała mnie puścić. Potem poznałam tych filmów więcej – niektóre są wariacją na temat innych znanych postaci (jak np. Warhol, czy Pasolini), a niektóre to selfie samej Małgi. Awangardowe, niełatwe w odbiorze kino. Jedni są zachwyceni bezkompromisowością, impaktem, inni twierdzą, że to bałagan i bełkot. A ja zawsze miałam to samo wrażenie: to najciekawsze jest pod spodem – co? Sztuka, wiadomo, rodzi się z wnętrza, ważne jest to, co to ludzkie wnętrze buduje: historia życia, dzieciństwo. Dopiero później dowiedziałam się że Małga jest córką Tadeusza Kubiaka, poety, którego kojarzyłam z czarownych wierszyków, a który okazał się o wiele bardziej mroczny.

W swojej książce przedstawia Pani historię, jakiej nikt wcześniej nie znał – odziera Pani prawdę z mitu i pokazuje prawdziwą twarz słynnego autora wierszy dla dzieci. Czy więc można powiedzieć, że Wyklęta córka Kubiaków jest bardziej o Tadeuszu niż o jego córce Małdze?

Małga Kubiak mówi o ojcu skrajnie subiektywnie, to jest opowieść bardzo własna, bardzo miłosna. Nie znaczy, że czułostkowa – przeciwnie. Ale to jest ojciec uwewnętrzniony. Pamiętany poprzez własne emocje, pragnienia, czasem sny. Jako specyficznego lustra dla takiej perspektywy użyłam archiwaliów. Mamy więc w książce fragmenty listów, wywiadów, wierszy. A także innych opowieści „z epoki” , a raczej – „z epok”. Nie tylko o Kubiaku, także o świecie, w którym się poruszał. Knajpy, wieczory poetyckie w fabrykach, Polskie Radio, gdzie pracował, Warszawa międzywojenna, gdzie bawiła się i pracowała jego matka. I gdzie poznała jego ojca. Tadeusz Kubiak ma zatem w „Wyklętej” niejako podwójną obecność – stąd może wrażenie, że opowieść jest bardziej o nim. Niesamowite, jak książka się obiektywizuje, oddziela od tego, co było zamysłem… Ja chyba chciałam, żeby to było o relacji – relacji artystki „lolity” z ojcem poetą, przetrwańcem wojennym, alkoholikiem, wrażliwcem: „Jak zwykle włożył mnie w wiersz”. „Odrzucił mnie, a jednocześnie przywiązał”. Tymczasem ostatnio usłyszałam ciekawą recenzję: że „Wyklęta” nie tyle jest o postaciach, co o czasach. Małga Kubiak jawi się jako córka pewnych czasów, pewnych przemian.

Przedstawiona przez Panią historia rodziny Kubiaków jest pełna niespodzianek, sekretów, może nawet mroku – to opowieść, którą napisało samo życie i można powiedzieć, że mogłaby być podstawą dla filmowego scenariusza. Czy sprawiało Pani przyjemność rozwikływanie tych tajemnic i dociekanie prawdy, często szokującej dla czytelnika? A może miała Pani wrażenie, że przekracza Pani pewne granice prywatności?

Zarówno rodzina ojca Małgi, jak rodzina jej matki (Danuta Kubiak z domu Szymańska, scenografka teatralna) to bardzo ciekawe klany. Stoi za nimi soczysta, bogata historia. Z jednej strony rodzinny mit zahaczający o popularną postać z polskiego międzywojnia – Wieniawy Długoszowskiego, z drugiej – elity wileńskie, Kresy, babki emancypantki. Wiele zagadek, wiele tajemnic. Nie musiałam sama dociekać – Małga docieka. To ona te granice prywatności otwiera. Daje temu wyraz także w swojej sztuce.

Jak wyglądała praca z Małgą Kubiak? Czy poruszanie tak trudnych, intymnych tematów było dla Was obu wyzwaniem?

Wiele trudniejsze wyzwanie jest teraz. Nasze rozmowy odbywały się w cieplarnianych warunkach – taka bezpieczna wymiana. Zostało opowiedzianych dużo intymnych historii, zdradzonych wiele trudnych emocji. Do psychotycznej matki, do ojca, którego trzeba (tak przynajmniej wyobraża sobie dziecko) ratować przed mrokiem. Do własnych dzieci, które jak napisała Kinga Dunin „nie nienawidzą jej, choć może znalazłyby się powody”. Opowieść Małgi jest ekshibicjonistycznie wręcz odsłaniająca. Ona nie osłania siebie, nie oszczędza. A teraz pojawia się trzecie oko – czytelnik. Na czas rozmowy wizja jego obecności była niejako odsunięta, wyparta. Kiedy książka się ukazała, wszystko naprawdę i nieodwracalnie zostało wystawione na cudzy ogląd. I cudzy pogląd. A poglądy ludzie mają różne, i mają do nich prawo.

Czytając wywiad można odnieść wrażenie, że nie ma w nim tematów tabu – jest seks, uzależnienia, problemy emocjonalne. Czy jednak było coś, o czym Małga Kubiak nie chciała opowiadać?

Jeśli było, to nic o tym nie wiem, bo skąd mogę wiedzieć (śmiech), a jak wiem, no to przecież nie powiem. Tak, rzeczywiście – tabu nie ma. Nawet przemoc jest tu traktowana w sposób nieoczywisty: „Tłukliśmy się strasznie, aż czułam się całkiem roztrzaskana – resetowały się moje problemy, matka, ojciec, szaleństwo…”. Opowieści zapierają dech. Można się mocno zdenerwować, a można się utożsamić. Albo jedno i drugie. Temat przemocy i jej trudno rozklejalnych powiązań – a to z pożądaniem, a to z miłością, a to z nieprzepracowaną historią z dzieciństwa, jest bardzo trudny i bardzo dziś ważny. Myślę, że ta książka sytuuje się w narracji #aftermetoo. Nic nie jest jednoznaczne. Jak coś się takie staje, to Małga zaraz powie jest coś innego, co całą tę jednoznaczność rozwali w drobny pył.

 Czy według Pani Małga Kubiak jest postacią kontrowersyjną?

Myślę, że jest figurą radykalnej wolności. Takiej, co na nic się nie ogląda. Czy to jest kontrowersyjne?

Dla kogo jest ta książka? Ze względu na jej treść i oryginalną formę pełną wierszy, kronik i listów, komu by ją Pani poleciła?

Tym, którzy znają twórczość Małgi Kubiak i chcą zgłębić jej motywy. Tym, co w ogóle nie znają Małgi Kubiak i chcą poznać tę arcyciekawą biografię. Tym, których nie obchodzi ta jednostkowa historia, ale za to fascynuje psychoanaliza i zagłębianie się w emocjonalne zależności. Tym, którzy psychologię uznają za uproszczenie, ale za to kochają poetyckie światy – to specyficzne rozpoznawanie własnego wnętrza w cudzych krajobrazach. Nie polecam chyba tylko tym, którzy szukają taniej sensacji. Tego akurat tam nie ma.

Dziękuję bardzo za wywiad. To była bardzo ciekawa rozmowa.

Również dziękuję.

Redakcja i korekta: Grzegorz Antoszek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *