Słyszeliście kiedyś o Wiedźmach Żywiołów? O Czyniących albo Krwawych Wiedźmach? Jeśli nie, koniecznie nadróbcie zaległości, sięgając po naprawdę wyjątkową powieść autorstwa Isabel Sterling.
Troszkę magii
Współczesne Salem różni się od tego z naszych wyobrażeń. To zwyczajne miasteczko żyjące przeciętnym rytmem amerykańskiego miasta. Przynajmniej na pozór. Choć wydawałoby się, że czarownice wcale nie istnieją, a nawet jeśli kiedyś tam były, już dawno słuch po nich zaginął, tak naprawdę nigdy nie opuściły one Salem. To wyjątkowe miejsce jest domem dla klanu wiedźm, którym zależy przede wszystkim na spokojnym życiu. Nie wychodzą przed szereg, starają się nie pokazywać swojej mocy przed Regami (z ang. Regulars), czyli zwyczajnymi, niemagicznymi ludźmi. Wszystko po to, by nie dopuścić do polowania na czarownice, podobnego do tego, z którego Salem kiedyś słynęło.
W teorii jednak nieużywanie magii jest prostsze niż w praktyce. Przekonuje się o tym nastoletnia Hannah, Wiedźma Żywiołów. Co to oznacza? Cała moc Hannah jest połączona z ziemią, powietrzem, ogniem i wodą – może korzystać z tych żywiołów, przywoływać je i sprawować nad nimi kontrolę. Oprócz czarownic takie jak ona istnieją także Wiedźmy Czyniące (ważące eliksiry) oraz Krwawe Wiedźmy (bardzo niebezpieczne, bo korzystające z magii krwi). Hannah dopiero uczy się panować nad swoimi mocami, przed nią jeszcze długa droga, ale jak to w życiu bywa, los postanawia rzucić jej wyzwanie i zmusza ją do korzystania z magii, choć nie jest na to gotowa. Przestraszona przybyciem do Salem żądnej zemsty Krwawej Wiedźmy, Hannah zaczyna swoje prywatne śledztwo, mające na celu znalezienie winnego kilku dziwnych i mrożących krew w żyłach wydarzeń – krwawej ofiary złożonej w lesie, a także pożaru. Czy ktoś czyha na jej życie?
Kilka zalet
Znalazłam w tej książce wiele plusów! Przede wszystkim, mimo sięgnięcia po popularny motyw czarów i magii, Sterling wykorzystała go w nieco inny sposób. Bardzo podobało mi się to, że główna bohaterka tak mocno jest związana z otaczającymi ją żywiołami, bo jej umiejętności nie były tak oczywiste – nie mogła rzucić każdego czaru, musiała za to wykorzystywać możliwości natury i często mocno kombinować, by osiągnąć zamierzony cel. Poza tym, władając ogniem, nie może spłonąć!
Kolejnym plusem jest to, że autorka zdecydowała się akcję książki umieścić w słynnym Salem – miejscu, gdzie wiele lat temu spłonęło mnóstwo czarownic, a które obecnie jest już raczej jedynie atrakcją turystyczną. Zresztą również bohaterowie książki żyją w świecie, gdzie czarownice są wspomnieniem przyciągającym turystów, a miejscowi wykorzystują historię – Hannah pracuje w sklepie z magicznymi przedmiotami i składnikami do sporządzania eliksirów. Jednocześnie okazuje się, że pomimo straszliwej przeszłości, czarownice wcale nie opuściły Salem, lecz wciąż tam żyją, choć muszą jeszcze bardziej starać się, by pozostać bezpiecznie w ukryciu.
Kontrowersyjne wątki miłosne
Czytając Te wiedźmy nie płoną, na dzień dobry otrzymujemy informację o tym, że główna bohaterka jest lesbijką. Oczywiście ten fakt wcale nie dziwi, jednak im dalej w las z lekturą, tym więcej postaci występujących w powieści okazuje się mieć różnorodne upodobania – są tu homoseksualiści, biseksualiści, a także transseksualiści. Można by uznać, że to nieco dziwny zabieg, ale tylko do czasu, gdy dowiemy się, że autorka książki ma żonę i jest aktywną działaczką w środowisku LGBTQ. Nie ma to żadnego negatywnego wydźwięku, mnie w żaden sposób nie raziło i szczerze mówiąc, choć taką liczbę wątków można uznać za narzucającą się czy kontrowersyjną, to ja odebrałam ten fakt raczej jako coś zupełnie nowego i świeżego. Znalazłam całkiem interesującymi skomplikowane relacje nastolatków próbujących odnaleźć się w świecie, który nie zawsze je rozumie, podczas gdy oni sami jeszcze nie do końca rozumieją samych siebie. To zupełnie nowe spojrzenie, uczące tolerancji młodych ludzi, głównych odbiorców tej powieści.
Dla kogo?
Przede wszystkim dla młodych ludzi, fanów fantastyki, ale także dla starszych, lubiących taką tematykę. Choć nie da się ukryć, że nastolatki zajęte swoimi młodzieńczymi rozterkami i problemami, które dorosłym mogą czasem wydawać się śmieszne, są raczej atrakcyjniejsze dla tej pierwszej grupy odbiorców. Ja jednak bawiłam się świetnie, czytając Te wiedźmy nie płoną, szczególnie, że Isabel Sterling pisze naprawdę dobrze, w interesujący sposób prowadzi narrację i tworzy klimat normalności (i to w książce o magii!), bo używa potocznego języka i nie unika zabawnych, popkulturowych porównań dobrze znanych każdemu z nas.
Redakcja: Anna Kurek Korekta: Sylwia Kłoda
- TYTUŁ - Te wiedźmy nie płoną
- TYTUŁ ORYGINALNY - These Witches Don't Burn
- TŁUMACZ - Agnieszka Kalus
- WYDAWCA - We need ya
- ROK WYDANIA - 2020
- LICZBA STRON - 349