Ukrywająca się pod pseudonimem K.C. Archer, w swojej debiutanckiej powieści fantasy ukazuje przed czytelnikiem świat wyróżniających się w społeczeństwie jasnowidzów. Ich losy krzyżują się ze sobą w tytułowym Instytucie Whitfielda…
Czym jest tytułowy Instytut?
Witajcie w Instytucie Whitfielda, tajnej szkole dla mediów! Kształcą się w niej szczególnie uzdolnieni dorośli, aby móc kiedyś walczyć z przestępczością, pomagać w rozwiązywaniu zagadek kryminalnych wtedy, gdy zawodzą tradycyjne metody. Studenci rozwijają swoje wrodzone dary, a także uczą się nowych umiejętności oraz technik egzekwowania prawa, które przydadzą się im później w zleceniach wykonywanych dla policji, FBI czy CIA. Nauka w sekretnej placówce dla jasnowidzów nie należy do najłatwiejszych zadań, wymaga wielu wyrzeczeń, siły fizycznej oraz charakteru, o czym przekonuje się potrafiąca „czytać” ludzi Teddy Cannon.
Mieszkająca w Las Vegas dwudziestoczterolatka jest jego uosobieniem. To podążająca własnymi ścieżkami hazardzistka, która, z powodu nadmiernej ilości wygranych, chociaż nigdy nie udowodniono jej oszustwa, ma zakaz wstępu do większości kasyn w mieście. Jednak pewnego dnia z powodu dużych długów, a co za tym idzie – strachu o bezpieczeństwo rodziców – decyduje się złamać zakaz w (nie)zawodnym przebraniu. Staje się to przyczyną olbrzymich tarapatów. Musi wybrać pomiędzy nimi a nauką w tajnej szkole w San Francisco, która wygląda nieco podejrzanie. Podjęta przez dziewczynę decyzja wydaje się oczywista, prawda? Tak też się dzieje – Teddy wyjeżdża do Whitfield. To wydarzenie staje się początkiem czegoś nowego w jej życiu.
Od hazardzistki do zdolnej studentki
Teddy Cannon nie wiedzie zbyt udanego życia, na którym cieniem kładzie się epilepsja oraz relegowanie ze Stanford już pierwszego dnia, a na dokładkę jej ojciec i matka zginęli w wypadku samochodowym i wychowywała się w kochającej rodzinie zastępczej. Główną bohaterkę cechuje pewna przypadłość, będąca w jej oczach przekleństwem – potrafi „czytać” ludzi, od zawsze wie, kiedy ktoś kłamie. Dlatego za każdym razem łatwo wygrywa w pokera, ale również z tego powodu nie ma żadnych przyjaciół – ponieważ, jak się okazuje, wszyscy ciągle kłamią.
Aż pewnego dnia dowiaduje się, że nie ma epilepsji, ani nie jest przeklęta, ale jest obdarzona szczególnym darem. Paradoksalnie, w Instytucie Whitfielda znajduje swoje miejsce w świecie wśród ludzi podobnych do niej, gdzie może być szczęśliwa. W końcu zaczyna jej zależeć, chce coś osiągnąć i zyskuje własne grono przyjaciół, co nie tak dawno było dla niej nieosiągalne. Kiedy wszystko zaczyna się układać, w tajnej placówce dochodzi do niepokojącej serii zdarzeń: kradzieży, zaginięć studentów i wielu innych, o których sami musicie się przekonać! Teddy podejmuje się nowych, ściśle tajnych zadań oraz odkrycia wielu tajemnic, mogących zaważyć na całym jej życiu oraz bezpieczeństwie jej bliskich. Czy główna bohaterka poradzi sobie w całkiem nowej roli? Jak duże niebezpieczeństwo jej zagraża?
Teddy niewątpliwie przechodzi dużą przemianę na łamach tej powieści. Z egoistycznej hazardzistki staje się jedną z najzdolniejszych uczennic, dbającą o swoich bliskich i odpowiedzialną za swoje decyzje. Mimo to, jedna rzecz bardzo mnie raziła podczas lektury – przeżycia i przemyślenia dwudziestoczterolatki niekiedy przypominały wynurzenia nastolatki. Właściwie dotyczy to nie tylko tej jednej bohaterki. Portrety psychologiczne mogły zostać dużo lepiej przedstawione, mimo zainteresowania losami postaci, trudno było mi się z nimi zżyć czy je polubić. Również ukazane w powieści wątki romantyczne oraz dialogi bohaterów są schematyczne, co budzi skojarzenia z książkami dla młodzieży.
Udany debiut
Biorąc pod uwagę fakt, że Instytut jest pierwszą książką K.C. Archer, a zarazem pierwszym tomem serii – to całkiem udany debiut. Jak na pierwsze literackie kroki, wyszła wciągająca, napisana lekkim językiem powieść, w której akcja dzieje się szybko, sprawiając, że czyta się ją jednym tchem, a do tego ozdobiona przepiękną, hipnotyzującą wręcz okładką. Ta książka raz jest bardzo przewidywalna, innym zaś razem zaskakuje. Może nie jest to zbyt wyszukana pozycja, dlatego zaliczam ją do literatury młodzieżowej, ale na pewno warto ją przeczytać. Można przy niej spędzić kilka bardzo przyjemnych godzin, zwłaszcza po męczącym dniu w szkole czy pracy. K.C. Archer swoją powieścią przypomniała mi o książkach, po które z wielką chęcią sięgałam kilka lat temu. Gdybym wtedy przeczytała Instytut, byłabym nim zachwycona.
Dlatego polecam tę powieść przede wszystkim młodzieży, która z pewnością ją doceni, oraz dorosłym szukającym lekkiej rozrywki na wieczór. Powiem więcej – losy Teddy oraz Instytutu Whitfielda zaintrygowały mnie i z równie dużą przyjemnością sięgnę po następny tom, kiedy tylko się ukaże.
Redakcja: Anna Kurek Korekta: Grzegorz Antoszek
- TYTUŁ - Instytut
- TYTUŁ ORYGINALNY - School for Psychics
- TŁUMACZ - Emilia Skowrońska
- WYDAWCA - Uroboros
- ROK WYDANIA - 2020
- LICZBA STRON - 461