Kategorie
Recenzje Thrillery

„Polowanie na «Czerwony Październik»” – T. Clancy

Większość zna ten tytuł dzięki wspaniałej ekranizacji z sir Seanem Connerym i Alekiem Baldwinem w rolach głównych. Ale, choć produkcja kinowa jest hitowa, książka – możecie mi wierzyć – jest jeszcze lepsza.

Technothriller

Szalenie trudno będzie zrecenzować tę książkę, do której mam wielki sentyment, w oderwaniu od ekranizacji, do której mam sentyment równie wielki. Sprawę dodatkowo komplikuje fakt, że Tom Clancy otworzył przede mną wielkie bogactwo gatunku technothriller. W jednym zdaniu, łączy on w sobie thriller szpiegowski, powieść wojenną oraz science-fiction lub historie alternatywne. Nazwa pochodzi od używania terminologii fachowej, opisów broni i sprzętu, technik komputerowych i tak dalej, których obecność konstytuuje gatunek i wyznacza przynależność dzieł. Poza Clancym do tego nurtu zalicza się też Michaela Crichtona, a także późne dzieła Alistaira MacLeana.

Polowanie na «Czerwony Październik» to debiutancka powieść Clancy’ego i jednocześnie pierwsze dzieło gatunku. To monumentalna, wnikliwa i do bólu szczegółowa powieść, która wciąga i nie daje się wyrwać czytelnikowi, dopóki nie zacumuje on w porcie docelowym. To wartka akcja, pełna zwrotów, alarmowych zanurzeń, zrzucania balastu i czającego się w tle zagrożenia atomową zagładą, podlana sosem technikaliów i wojskowej nomenklatury.

Zdrajca

Nikt, kto oglądał film, nie będzie mógł wyobrazić sobie Marko Ramiusa inaczej, niż jako siwobrodego sir Seana Connery’ego. Jedyne, co można z tej postaci odrzucić, to szkockie seplenienie gwiazdora nielicujące z rosyjskim pochodzeniem jego postaci. Ja nie mogłem się jednak oprzeć i temu.

Marko Ramius to oficer Marynarki Wojennej Związku Radzieckiego, najbardziej doświadczony i zasłużony marynarz kraju rad, twórca taktyki, konsultant konstruktorów i budowniczych, podwodnicka alfa i omega. Ale pomiędzy tymi dwiema literami jest jeszcze wiele innych, określających jego charakter, okazujących głębokie doświadczenia życiowe, a także mnóstwo ran i blizn wyrządzonych mu przez niewydolny system, w którym przyszło mu żyć. Clancy doskonale sportretował człowieka, chcącego za wszelką cenę wyrwać się na wolność i osłabić kraj, który zadał mu potężne ciosy, nikczemnie odwdzięczając się za wierną służbę. Postanawia, korzystając ze sposobności pierwszego bojowego rejsu największego i najnowocześniejszego okrętu-nosiciela rakiet balistycznych, ukraść jednostkę i przedostać się do Ameryki, wykorzystując jej niezwykłe właściwości.

Okręt

Okręt nosi dumną nazwę „Czerwony Październik” i jest najbardziej śmiercionośnym wynalazkiem ludzkości, napędzanym przez atom i stworzonym, by przenosić jego niszczycielską moc zaklętą w głowicach pocisków międzykontynentalnych. „Czerwony Październik” jest przy tym niemożliwy do wykrycia dzięki niezwykłemu napędowi, zapewniającemu mu bezgłośne poruszanie się w morskich głębinach.

Tak jak Das Boot Lothara-Günthera Buchheima jest hymnem pochwalnym dla niemieckich U-Bootów typu VII z okresu II wojny światowej, tak Polowanie… jest poematem na cześć największego typu okrętów podwodnych, jakie pływały po oceanach. Sześć zwodowanych jednostek typu Akuła (w kodzie NATO: Typhoon), i siódmy, książkowy „Czerwony Październik”fascynują swoimi rozmiarami, porównywalnymi do pancerników, które królowały na morzach w pierwszej połowie XX wieku. Drobną namiastkę, pozwalającą oddać ich wielkość, da rzut oka na zdjęcia satelitarne TUTAJ i fotografię poniżej, znalezione przeze mnie w Sieci. Nic więc dziwnego, że Clancy posłużył się właśnie tym monstrum.

Rosjanie to mają widoki na plażach… Zdjęcie: reddit.com

Szpieg

W sumie to Jack Ryan nie jest szpiegiem, ale analitykiem, i tylko zbiegiem okoliczności zostaje wplątany w całą aferę, która będzie nim miotać po całym Oceanie Atlantyckim, tak po jego powierzchni, jak i w mrocznych głębinach. Portret tego bohatera jest interesujący – z jednej strony jest on odważny, samodzielny i nie waha się podejmować wielkiego ryzyka, z drugiej podlega większym od siebie bez szemrania. Wydaje się, że jest to idealny oficer, znający swoje miejsce w szyku, szkopuł w tym, że… nie jest oficerem, nie jest szpiegiem, nie jest marynarzem, a mimo to musi poradzić sobie z tym wszystkim. Jest to więc postać ocierająca się o typowego dla kultury amerykańskiej superbohatera z sąsiedztwa. No i znowu – zawsze, kiedy wrócę do tej książki, będę widział Aleca Baldwina.

Ramius i Ryan nie są jednak jedynymi postaciami, bo akcja ukazana jest z perspektywy kilkudziesięciu osób z obydwu stron barykady. Głos mają wysocy oficerowie, ale i szeregowi żołnierze, marynarze na wielkich okrętach i piloci w ciasnych kabinach swoich maszyn, politycy i szpiedzy. Galeria ta jest barwna i skomplikowana. Łatwo można by się pogubić, gdyby nie to, że czas akcji, czyli osiemnaście dni, został podzielony na mniejsze fragmenty. Ich nagłówki zawsze wyraźnie informują czytelnika, w którym miejscu się znajduje.

Dodam na zachętę, że miejsc akcji w książce jest o wiele więcej, niż w filmie. Akcja jest bardzo rozbudowana, a film stanowi jej okrojoną, choć wciąż sensowną i dość wierną adaptację. Dlatego uparcie twierdzę, że literatura jest lepsza od filmu!

„Techno”

Rozmach, z jakim zarysowana została akcja, liczba miejsc, które odwiedza bohater – wśród nich lotniskowce USS „J.F. Kennedy” i HMS „Invincible” czy atomowy myśliwski okręt podwodny USS „Dallas” – byłaby w stanie oszołomić, ale, podana w lekkim stylu godnym wielkiego pisarza, upaja. Styl wypracowany w Czerwonym Październiku Clancy powtórzy zresztą w swoich następnych książkach, na przykład w Sumie wszystkich strachów.

Pisarz nie szczędzi szczegółów i niuansów technicznych, opisując drobiazgowo elementy wyposażenia, jego obsługę i możliwości. Często pochyla się też nad drobnymi sprawami, zgoła nieistotnymi, które jednak okazują się mieć wielkie znaczenie, jak na przykład nadwyrężony metal śruby czy źle wykonane spojenie blach. Przytacza meldunki oraz rozkazy w formie takiej, jaką widzą ją nadawcy i odbiorcy, wyjaśnia działanie szyfrów oraz całej aparatury. To jest właśnie „techno” w technothrillerze, to jest to, co przyciąga i jeszcze przyciągnie rzesze maniaków techniki wojskowej.

Technicznie sama książka też jest świetnie wydana. Okładka łącząca motywy symboli komunistycznego państwa, popiersia dwu głównych bohaterów i uproszczony rzut boczny okrętu typu Akuła/Typhoon/proj. 941 nawiązuje do pierwszego wydania książki z 1984 roku. Jedynym mankamentem, odczuwanym jednak tylko przez ludzi mojego pokroju, jest brak w sylwetce okrętu pionowej płaszczyzny steru, co nieco zaburza tę piękną linię.

Nie było chyba osoby, która, pytając mnie o Polowanie na «Czerwony Październik», usłyszałaby, że odradzam tę lekturę, że to nudy i po co to czytać. Wy także tego nie usłyszycie.

Redakcja: Sylwia Kłoda
Korekta: Anna Kurek
  • TYTUŁ - Polowanie na Czerwony Październik
  • TYTUŁ ORYGINALNY - The Hunt for Red October
  • AUTOR - Tom Clancy
  • TŁUMACZ - Dorota Murawska, Krzysztof Murawski
  • WYDAWCA - Znak Horyzont
  • ROK WYDANIA - 2019
  • LICZBA STRON - 559

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *