Opowiadania Katarzyny Enerlich są jak nitki babiego lata z pruskiej legendy o Czarodziejce Jezior – pojedyncze być może nie jest w stanie oplątać serca, ale razem tworzą delikatną siatkę, którą można owinąć się choć na chwilę i przenieść na ciepłą, malowniczą mazurską prowincję.
Jest coś niezwykłego w literaturze małych ojczyzn. Pisarze silnie związani ze swoim regionem tworzą opowieści szczere, pełne miłości, czasem niechęci, ale nigdy obojętne wobec miejsca ich pochodzenia lub zadomowienia. Dzięki nim można naprawdę podróżować duchowo i poznać dane tereny w sposób jakże inny od przyswajania informacji z przewodników. Do takich twórców zalicza się urodzona w Mrągowie Katarzyna Enerlich, całą duszą i sercem oddana Mazurom: ich przyrodzie, historii i ludziom, których dzieje ocala od zapomnienia. Absolwentka Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego przez ostatnie jedenaście lat wydała szesnaście książek (między innymi dziewięciotomową serię „Prowincja”), a zbiór Oplątani Mazurami pierwotnie ukazał się w 2011 roku.
Czy to duch dawnych Mazur, czy nitki pajęcze tkane przez Czarodziejkę Jezior na olszynowej łódeczce sprawiają, że ludzie zarażają się tą ziemią? Ciężka od legend i prawdziwych historii, nasycona oddechami tych, którzy żyli tu wcześniej, jest jednak zrozumiała dla wszystkich. Język tej ziemi jest prosty, bo brzmi błękitem jezior, ciszą słońca nad gęstym lasem, srogością burz i metalicznym zapachem ostrych zimowych poranków (s. 9).
Saga o Ludziach Mazur
Opowiadania Enerlich są zróżnicowane pod kątem tematyki, ale podobne w formie. Część z nich przedstawia losy przedwojennych, pruskich mieszkańców mazurskich miast i wsi skonfrontowanych ze zmianami przyniesionymi przez II wojnę światową. Niektóre opisują współczesne miejsca i ludzi, którzy wciąż noszą wspomnienia minionego świata lub mierzą się z kwestią podwójnej tożsamości: polskiej i niemieckiej. Bohaterami są Polacy pruskiego pochodzenia, Niemcy polskiego pochodzenia oraz dawni Mazurzy, dla których „tamten kraj był daleki; nie można było dojść tam na piechotę” (s. 7). Doświadczają straty, miłości, tęsknoty, niepewności czy rozdarcia, żyją swoim zwykłym-niezwykłym życiem rozpiętym pomiędzy przeszłością a teraźniejszością. Autorka, która sama ma pruskie korzenie, na temat tożsamości pisze z empatią i pełnym zrozumieniem. Jest to literatura obyczajowa, ale dzięki tej problematyce staje się czymś więcej – upamiętnieniem epoki, dawnych mieszkańców Mazur, okruchów ich trosk, zwyczajów i przesądów.
W podróże sentymentalne jeżdżą coraz młodsi ludzie, szukający swoich rodzinnych korzeni, wiedzeni tym samym patriotyzmem, co rodziny repatriantów wyjeżdżające na ziemie byłych Kresów. W Niemczech wciąż mieszka około trzech milionów Polaków, z czego dwie trzecie używa języka polskiego w życiu codziennym. Prawie dwa miliony przedstawicieli Polonii ma podwójne obywatelstwo.
Ludzie, którzy kiedyś stracili ojczyznę, żyją ze skazą rozdwojenia. Dwie ojczyzny, dwa języki, podwójność marzeń i patriotyzmu. I czasem, niestety, podzielone myśli na widok zaniedbanego, wręcz zrujnowanego dawnego domu rodzinnego lub wyciętych starych lip, sadzonych dziadka ręką (s. 69).
„Ocalić to i zebrać w dawną całość – niemożliwe…”
Obok ludzkich losów ważne są dla Enerlich również dzieje miejsc – starych, opuszczonych w wyniku przesiedleń domów, wsi i poszczególnych budynków w miastach, na przykład Reform-Kina i sklepu Gustawa Timnika w Sensburgu (wcześniejszym Mrągowie). Ich historie splatają się z opowieściami mieszkańców i gości, tworząc obraz minionych czasów. Z opowiadań przebija się tęsknota za przeszłością oraz pasja odkrywania i ocalania jej strzępów, mimo świadomości, że choćby nie wiedzieć co, nie da się cofnąć czasu, a zgromadzenie nawet wielu okruchów nie odtworzy chleba na nowo. Jednak autorka, powodowana miłością do Mazur, trwa przy swoim zamierzeniu, otwierając okienka na stary świat. Mnogość tych dawnych i obecnych światów zachowanych w literaturze ciągle przypomina, jak wielokulturowa jest Polska również teraz, a nie tylko przed II wojną światową.
Wbrew pozorom mało w tych tekstach tego, z czym Mazury są kojarzone najbardziej – przyrody i jezior, które nie pojawiają się niemal wcale. Spodziewałam się, że akcja przynajmniej częściowo będzie się toczyć nad wodami jezior, ale może uprościłam niesłusznie swoje oczekiwania. Enerlich opowiada historie przede wszystkim ludzi i choć w niektórych trafiają się opisy przyrody, nie ma ich zbyt wiele. Mimo to mazurska prowincja, rajskie miejsce, gdzie prości ludzie żyją w zgodzie z naturą, ukazana została w sposób wyidealizowany, niemal mityczny. Podkreśla to wplatanie przez autorkę odniesień do dawnych wierzeń i przesądów oraz wyraźne odcięcie od współczesnego świata.
Dać się oplątać?
Opowiadania, jak to często bywa również w zbiorach jednego autora, dzielą się na lepsze i gorsze. Bardziej podobały mi się te początkowe, odnoszące się do przeszłości. Mam wrażenie, że autorka włożyła w nie więcej uczucia, chcąc oddać klimat przedwojennych wsi i niepokoje ich mieszkańców. Teksty dziejące się we współczesności są pozbawione tego zabarwienia emocjonalnego, jakby Enerlich naprawdę lepiej czuła się w minionych czasach. Jest to moje całkowicie subiektywne odczucie, bo poziom literacki w zasadzie stoi na tym samym, dość dobrym poziomie. Całość koncepcji tomu psuje trochę opowiadanie Druga świeczka, którego akcja rozgrywa się podczas lotu z Barcelony do Monachium i w samym Monachium, co nie ma wiele wspólnego z regionem – krótka wzmianka o tym, że bohaterka jest dentystką w małym miasteczku na Mazurach to trochę za mało.
Zbiór nie jest jednak wolny od wad. Pomijając tematykę, teksty są do siebie podobne pod względem kompozycji, a większość bohaterów nie ma wielu cech szczególnych, przez co mieszają się ze sobą. Niektóre dialogi sprawiały wrażenie mało wiarygodnych, ale na szczęście nie było takich zbyt dużo. Opowiadania lepiej czytać z przerwami, od czasu do czasu, niż wszystkie od razu. Język nie jest skomplikowany, a objętość każdego z nich to zaledwie kilka stron, więc czyta się je szybko i przyjemnie. Oplątani Mazurami powinni przypaść do gustu nie tylko czytelnikom literatury obyczajowej, ale przede wszystkim osobom zainteresowanym historią regionu, przesiedleń i przedwojenną kulturą.
Redakcja: Sylwia Kłoda Korekta: Grzegorz Antoszek
- TYTUŁ - Oplątani Mazurami
- WYDAWCA - Wydawnictwo MG
- ROK WYDANIA - 2020
- LICZBA STRON - 128