Obłęd, szaleństwo, ogarniający duszę mrok. Co dzieje się w umyśle słabnącego na rozumie człowieka, który pragnie ze wszystkich sił walczyć o przetrwanie? Czy pomogą w tym tajemne rytuały, podczas których będzie składał kolejne ofiary?
Na tropie
Prokurator Gabriela Seredyńska właśnie otrzymała swoją pierwszą poważną sprawę o morderstwo. Jest młoda, dopiero przeprowadziła się do Warszawy i do tej pory niespecjalnie jej szło, ale teraz wszystko może się odwrócić. Kobieta musi jednak przyznać, że sprawa, którą będzie prowadzić, od początku wygląda jakoś dziwnie, a morderca wydaje się być nieprzeciętnym i zagadkowym człowiekiem. Nietypowe ułożenie ciała w okolicy cmentarza, poraniona twarz ofiary, wiersz pozostawiony niedaleko… To wszystko składa się na wielką tajemnicę, którą będzie musiała rozwikłać. A tymczasem pojawiają się nowe ofiary, tropy zaś prowadzą donikąd.
Z Seredyńską współpracuje stary wyga, komisarz Piotr Aleksanderski. Nie dość, że to jego ostatnia sprawa, a więc także honorowa, to w dodatku facet ma miękkie serce dla nowej pani komisarz. Czy to przypadkiem nie skomplikuje śledztwa? A może ta dwójka stworzy niezły team?
W umyśle szaleńca
Mordercę poznajemy na samym początku, a w zasadzie jego myśli i to, co dzieje się w jego chorym umyśle. Obserwujemy, jak stopniowo ukazuje się szaleństwo, jak morderca motywuje swoje kolejne kroki. Co właściwie chce osiągnąć? Najwyraźniej wierzy, że kolejne ofiary pozwalają mu odżyć, że dodają mu sił. Kiedyś był normalnym człowiekiem, teraz staje się marionetką dla umęczonego umysłu, który kieruje jego coraz odważniejszymi krokami. To fantastyczne studium przypadku, które sprawia, że czytelnik nie może się oderwać od lektury. Pozostaje też pytanie, kim on właściwie jest? Choć znamy jego myśli, nie wiemy, podobnie jak śledczy, jak się nazywa. Zaglądamy do jego duszy, nie mogąc rozwikłać zagadki, której rozwiązanie wydaje się być przecież podane na tacy.
Przemysław Borkowski stworzył bardzo interesującą kryminalną historię, przesiąkniętą dodatkową porcją mroku. Nie chodzi tu bowiem o zwykłe morderstwa, ale czyny popełnione przez człowieka wydającego się być oderwanym od rzeczywistości. Mężczyzna ten nagle zmienia się w tytułowego łowcę, który nie może zaprzestać swojego krwawego polowania. To jest naprawdę wciągające!
Wiele plusów i dwa minusy
Żeby nie przesadzić z chwaleniem muszę przyznać, że były takie momenty, w których myślałam, że całość jest nieco przeciągnięta. Jednak te myśli szybko mi przechodziły, szczególnie gdy autor dorzucał coś, co ponowie zaskakiwało. Drugą, nieco dziwną dla mnie sprawą jest opis wydawcy, który przeczytałam tuż przed lekturą książki. Nie będzie żadnym spoilerem, gdy zdradzę to, co każdy z Was może przeczytać – że Seredyńska zwraca na siebie uwagę mordercy, który typuje ją na swoją kolejną ofiarę. Tymczasem jest to wątek niemal z końca historii i choć brzmi interesująco, wydaje mi się być jednak dość poboczną kwestią. Zaś znajdując się z tyłu okładki, niepotrzebnie zdradza to, co wydarzy się po jakichś czterystu stronach.
Mimo wszystko lektura Rytuału łowcy była bardzo przyjemna i wciągająca. Miała swoje minusy, ale jednak zdecydowanie więcej było plusów. Borkowski przekonuje mnie, że polscy autorzy, do których podchodzę nie wiedzieć czemu z lekkim dystansem, piszą naprawdę dobrze i miewają nietypowe i nieoklepane pomysły. Tak, ta książka jest mocna, mroczna, tajemnicza, a bohaterowie, co również na plus, są normalnymi ludźmi z problemami zwyczajnych śmiertelników. Nawet morderca był kiedyś przeciętnym Kowalskim, dając dowód na to, że w każdym z nas może czaić się szaleństwo.
Redakcja: Sylwia Kłoda Korekta: Anna Kurek
- TYTUŁ - Rytuał łowcy
- WYDAWCA - Czwarta Strona
- ROK WYDANIA - 2020
- LICZBA STRON - 528
1 odpowiedź na “„Rytuał łowcy” – P. Borkowski”
To pierwsza książka Przemysława Borkowskiego, którą przeczytałam dosłownie na raz, nie odkładając jej nawet na chwilę. A zaraz po niej pobiegłam kupić pozostałe powieści autora i czytam!