„Opowieści niesamowite z języka angielskiego” – antologia
Chociaż to właśnie anglojęzyczna literatura grozy jest w Polsce najlepiej znana (a może właśnie dlatego), w PIW-owskiej serii „Opowieści niesamowitych” z lat 70. zabrakło tomu z tego obszaru językowego. Jednak wraz z jej wznowieniem Państwowy Instytut Wydawniczy postanowił zapełnić tę lukę i to był prawdziwy strzał w dziesiątkę.
Wyboru tekstów dokonał nieoceniony Maciej Płaza, prezentując rozwój niesamowitości w prozie języka angielskiego od początku XIX wieku po lata 30. XX wieku. Dlaczego języka angielskiego? Ponieważ w tym tomie oprócz literatury angielskiej znajduje się również amerykańska, walijska i irlandzka. Opowiadania poprzedzają noty o autorach i wstęp Płazy, w którym wprowadza czytelnika w dzieje grozy i niesamowitości od literatury gotyckiej do międzywojnia, osadzając je w kontekstach historycznych i społecznych. Pisze szerzej o autorach i opowiadaniach zawartych w zbiorze, więc te fragmenty wstępu radzę pomijać, ponieważ można sobie wiele zaspojlerować.
Płaza stanął przed bardzo trudnym zadaniem – z morza tekstów musiał wybrać te najbardziej znaczące dla rozwoju konwencji, kanoniczne, kamienie milowe wyznaczające nowe kierunki i estetyki. Szesnaście opowiadań z przestrzeni stu dwudziestu lat to wcale nie tak dużo. Antologia mogłaby mieć pewnie i tysiąc stron, a i tak nie wyczerpałaby tematu, musiał więc pójść na kompromisy i pominąć niektórych autorów. Mimo że od stosunkowo niedawna interesuję się tą literaturą, mam świadomość, że niektórzy twórcy stanowią tak żelazną podstawę, iż nie sposób ich pominąć, choć ich teksty są powszechnie znane i wznawiane (Edgar Allan Poe, Charles Dickens, Howard Phillips Lovecraft), a przecież na ich miejsce teoretycznie można byłoby wybrać kogoś innego, wartego przypomnienia. No właśnie, teoretycznie.
XIX wiek – początki i rozwój
Antologię otwiera Wampir (1819) Johna Williama Polidoriego, utwór o tyle ważny, że wprowadza do literatury postać wampira i określa jego charakterystyczne cechy wyglądu i zachowania, na których wzorowali się późniejsi autorzy dziewiętnastowieczni. Zagłada Domu Usherów (1839) Edgara Allana Poego stanowi esencję jego twórczości nasyconej obłędem i śmiercią, która do dziś żywo inspiruje kolejne pokolenia. Okres romantyzmu kończy Znamię (1843) Nathaniela Hawthorne’a, przetłumaczone po raz pierwszy na język polski do niniejszego zbioru, poruszające temat niszczącego dążenia do doskonałości niemożliwej do osiągnięcia. Dróżnik (1866) Charlesa Dickensa to chyba jego najbardziej znana ghost story obok Opowieści wigilijnej. Napisana już po przeżytej przez niego katastrofie kolejowej w Staplehurst, podejmuje motyw przestrogi z zaświatów. Nie mogło zabraknąć Carmilli (1872) Josepha Sheridana le Fanu (w nowym przekładzie), która co prawda nie wprowadziła postaci wampirzycy, ale nadała jej nowy wymiar poprzez zmianę ofiary z mężczyzn na młode dziewczęta.
Całkiem inne oblicze niesamowitości, tej modernistycznej, o podłożu psychicznym, reprezentuje Żółta tapeta (1892) Charlotte Perkins Gilman, w mojej opinii jeden z najlepszych tekstów w tym zbiorze, przy tym jedyny napisany przez kobietę, ukazujący stopniowe popadanie bohaterki w obłęd wynikający z ubezwłasnowolnienia przez męża. Draństwo (1893) Ambrose’a Bierce’a, krótkie, ale ciekawe pod względem formy opowiadanie o niewidzialnym „czymś”, które zabija pewnego farmera i symbolizuje niepoznawalność świata. Żółty Znak (1895) ze zbioru Król w Żółci Roberta Williama Chambersa został osnuty wokół tajemniczego Żółtego Znaku i tajemnej księgi Król w Żółci. Reprezentację XIX wieku kończy Prawdziwa powinność (1899) Henry’ego Jamesa, która ma w tym zbiorze polską premierę, interesująco przedstawiająca motyw obecności zmarłego w jego domu.
XX wiek – pełnia rozkwitu
Wiek XX rozpoczyna Rękopis kanonika Alberyka (1904) Montague’a Rhodesa Jamesa, będący kwintesencją tematyki podejmowanej przez tego mediewistę: w tym przypadku opowieść koncentruje się wokół odkrycia starego rękopisu i jego skutkach. Kolejnym tekstem z obowiązkowego kanonu jest Małpia łapka (1902) Williama Wymarka Jacobsa, który do dziś jest szeroko znany właśnie z tej opowieści o niebezpieczeństwie spełnianych życzeń. Podobną rangę mają Wierzby (1907) Algernona Blackwooda, moje ulubione obok Żółtej tapety opowiadanie w tym zbiorze, opisujące niezbadane tajemnice przyrody i marność człowieka w porównaniu z jej potęgą. Jak z długiej galerii zniknął strach (1912) Edwarda Fredericka Bensona to kolejna angielska ghost story, bardzo nastrojowa i, co niezwykłe, ciepła.
Nienazywalne (1923) Howarda Phillipsa Lovecrafta jest dla mnie największym rozczarowaniem zbioru. Cieszę się, że Płaza przetłumaczył ten tekst po raz pierwszy do tej antologii, ale nie reprezentuje godnie twórczości Samotnika z Providence, który zasługuje na wybór lepszego opowiadania, nawet kosztem powtórzenia jakiegoś wydanego już gdzieś indziej – tak, jak w przypadku Poego. Samotnik (1930) Waltera de la Mare, jedno z dziwniejszych i najbardziej niejednoznacznych opowiadań zbioru, również porusza temat obecności, ale charakteryzuje się o wiele cięższym klimatem. Antologię zamyka Zamiana (1936) Arthura Machena, kolejny tekst przetłumaczony specjalnie do niej przez Płazę, w którym autor przedstawia swoją wizję fairies, nie mającą nic wspólnego z wizerunkiem Dzwoneczka.
Wiele odcieni grozy
Wybaczcie ten długi opis opowiadań, ale wydaje mi się on konieczny przy tego typu antologii obejmującej tak wielu różnych autorów z innych epok. Trudno tu wyróżnić teksty „lepsze” i „gorsze”, wszystkie są tak samo ważne, nie ma za bardzo możliwości ich porównania, chyba że tylko niektórych. Mogę mówić o tym, które podobały mi się mniej lub bardziej, ale będzie to czysto subiektywny wybór. Do gustu przypadła mi szczególnie Żółta tapeta Gilman, jedyny tekst tej autorki przetłumaczony na język polski, a szkoda. Bohaterką jest młoda mężatka i matka, z perspektywy której prowadzona jest cała opowieść. Razem z kochającym mężem przeprowadza się na lato do pięknej posiadłości, ponieważ musi odpocząć po chwilowych stanach depresyjnych. Jej mąż, lekarz, zaleca jej porzucenie wszelkich zajęć, aby uspokoić zszargane nerwy, więc stosuje się do jego rad, które nie tylko jej nie pomagają, ale wręcz pogarszają jej stan. Brak zajęć i pogłębiające się zaburzenia sprawiają, że zaczyna dostrzegać coraz więcej we wzorach żółtej tapety w ich sypialni. Gilman napisała to opowiadanie na podstawie własnego doświadczenia depresji poporodowej, więc przeżycia jej bohaterki są autentyczne, prawdopodobnie w dużej mierze jej własne. Grozę budzą nie tylko jej zrywający się kontakt z rzeczywistością i wizje, ale także osoba jej męża, który niby chce jej dobra, lecz traktuje ją jak więźnia podległego jego woli – a w realiach końca XIX wieku była nim w każdym aspekcie. Brzmi znajomo? Od razu przychodzi mi na myśl Guy Woodhouse z Dziecka Rosemary Iry Levina. Nie mogę uwierzyć, że to opowiadanie ma prawie sto trzydzieści lat – dziś mogłaby je napisać na przykład Kathe Koja.
Zupełnie inne są Wierzby Blackwooda. O ile Żółta tapeta skupia się na życiu wewnętrznym bohaterki, tutaj grozę budzi świat zewnętrzny, konkretnie dzika węgierska przyroda. Dwóch przyjaciół podczas spływu Dunajem zapuszcza się w coraz bardziej niedostępne dla ludzi rejony, nie słuchając ostrzeżeń miejscowych. Wkrótce docierają do zupełnie niezamieszkanych terenów, ale nie zdają sobie sprawy z grożącego im niebezpieczeństwa – przyroda w tej okolicy nie jest tym, czym się wydaje, a każdy intruz zapłaci słoną cenę za wtargnięcie na jej terytorium. W tym opowiadaniu Blackwood wykorzystuje własne wspomnienia z podobnej wycieczki Dunajem i swoją miłość do natury. Bohaterzy zostają skonfrontowani nie tylko z groźną przyrodą, ale również własnym światopoglądem, schematami, którymi tłumaczą rzeczywistość. Muszą wybierać między porzuceniem całego dotychczasowego sposobu pojmowania świata a śmiercią, ponieważ nieprzyjęcie do wiadomości pewnych wydarzeń prowadzi właśnie do niej. Bardzo lubię ten motyw odkrywania prawdziwej natury rzeczywistości charakterystyczny dla weird fiction, którego Blackwood jest ważnym przedstawicielem.
Mogłabym tak pisać o każdym opowiadaniu, ale lepiej sięgnijcie po tę antologię i przeczytajcie, przynajmniej we fragmentach, wstęp Macieja Płazy, który wnikliwie je opisał. Wspomnę jeszcze tylko o Małpiej łapce Jacobsa, tekście, który unieśmiertelnił Stephen King, opierając na nim swój Cmętarz zwieżąt. Jeśli znacie tę powieść lub film, znacie też opowiadanie Jacobsa, nawet jeśli go nie czytaliście. Jego siła polega na niedopowiedzeniach, dzięki którym broni się do dziś, ale nie wyobrażam sobie, jakie wrażenie musiał robić na początku XX wieku. Uważajcie, czego sobie życzycie, bo jeszcze się spełni.
Nic, tylko czytać!
Większość opowiadań z niniejszej antologii była wcześniej publikowana albo w innych antologiach, albo w zbiorach konkretnych autorów (szczególnie w serii „Biblioteka Grozy” wydawnictwa C&T). Jednak warto sięgnąć po tę książkę choćby ze względu na wstęp Płazy i tych kilka tekstów, które zostały przetłumaczone specjalnie do niej. Idealnie nadaje się dla kogoś, kto nie interesował się wcześniej dziewiętnasto- i dwudziestowieczną grozą sprzed złotej ery horroru, ponieważ zawarte tu opowiadania stanowią przekrój stylów i tematów, może więc przekonać się, czy ta literatura jest dla niego. Nie warto też zrażać się, jeśli nie spodoba się komuś Polidori lub Poe (ich styl jest wymagający w odbiorze), tylko przejść do autora reprezentującego inną epokę lub tematykę. Nie zawiodą się też osoby oczytane w tej literaturze, mimo że będą już znać większość tych tekstów. Zgrupowanie ich w jednym miejscu pozwala łatwiej śledzić zmiany zachodzące w kolejnych dekadach. Poza tym, który miłośnik grozy i niesamowitości nie chciałby mieć wstępu Płazy i nowego Machena? Jeśli jednak nie znacie tej książki lub całej serii „Opowieści niesamowitych”, zachęcam do jej lektury. Może otworzyć przed Wami nowe rejony literatury lub poznać powszechnie uznanych pisarzy od ich innej, mroczniejszej strony. Nawet nie przepadając za horrorami, można tu znaleźć coś dla siebie, ponieważ jest to po prostu świetna proza.
P.S. Opowieści niesamowite z języka angielskiego są czwartym tomem serii, ale można je czytać w dowolnej kolejności. Na wydane do tej pory trzy tomy składa się wybór literatury francuskiej, rosyjskiej i niemieckojęzycznej.
Redakcja: Sylwia Kłoda Korekta: Grzegorz Antoszek
- TYTUŁ - Opowieści niesamowite z języka angielskiego
- TŁUMACZ - Violetta Dobosz, Jerzy Jarniewicz, Barbara Kopeć-Umiastowska, Jerzy Krzysztoń, Robert Lipski, Irena Malanowska, Janina Mroczkowska, Jadwiga Olędzka, Maciej Płaza, Sławomir Studniarz, Aldona Szpakowska, Marcin Szuster, Maria Traczewska, Iwona Żółtowska
- WYDAWCA - Państwowy Instytut Wydawniczy
- ROK WYDANIA - 2020
- LICZBA STRON - 512