Czy można opisać Janis Joplin jednym zdaniem? Można próbować, ale to jest zgoda na przyjęcie roli głównego bohatera greckiej tragedii. Niezależnie od podjętych działań, zadanie jest niewykonalne i skazane na niepowodzenie. Jej miła i sympatyczna natura przeplatała się z agresją i apodyktycznością. Męczył ją ten sam problem, co Achillesa: żyć w sławie i umrzeć młodo, czy żyć długo i w zapomnieniu?
Czym skorupka za młodu…
Janis Joplin wychowała się w małym miasteczku w Teksasie, Port Arthur, gdzie większość mieszkańców utrzymywała się z rozwijającego się tam przemysłu naftowego. Wpłynęło to na charakter miasta pozbawionego szerszej gamy rozrywek, świeżego powietrza ze świata, intelektualnej strawy. Do tego osiedle cierpiało na typowe dolegliwości amerykańskiego snu: segregację rasową, ograniczenia kulturowo-etyczne narzucane przez konserwatywne społeczeństwo, w tym sprowadzenie kobiet do podrzędnej roli pół-służących. I tu pojawia się pierwsza cecha książki – autorka Holly George-Warren przedstawia otoczenie, w którym przyszło wychowywać się jej bohaterce, a i w dalszej części książki ukazuje różnice w klimacie panującym w różnych częściach Stanów Zjednoczonych w kolejnych latach życia Janis.
Od pierwszych stron dużo miejsca zajmują analizy psychiki Janis i wpływu otoczenia na formowanie się osobowości i życiowe decyzje. Z jednej strony chciała żyć po swojemu, więc nie stroniła od alkoholu, przelotnych romansów, przeklinania, ubierania się w wyzywający sposób, wyrażania całą sobą tego, co myśli i czuje w blasku sławy. Z drugiej strony czuła przemożną potrzebę bycia akceptowaną taką, jaką jest przez wszystkich wokół, bycia z kimś na stałe, marzyła o cichym domu, jaki pamiętała z dzieciństwa oraz o założeniu rodziny.
Atmosfera Port Arthur nie sprzyjała postawie Janis, szczególnie że ta zainteresowała kulturą bitników i bluesem. Bitnicy byli grupą anarchistycznych miłośników wolności i swobody, zaś blues wykonywała i słuchała głównie czarnoskóra część ludności Stanów Zjednoczonych. Ameryka mimo głoszonych wartości była zróżnicowana, silnie podzielona rasowo, co rewelacyjnie zilustrował album fotograficzny The Americans Roberta Franka z 1958 roku (serdecznie polecam). Przebywanie w pubach i klubach dla czarnoskórych, by posłuchać muzyki, czy zdobywanie albumów wykonawców takich jak Bessie Smith, Cesarzowej Bluesa, zmarłej kilkanaście lat przed narodzinami bohaterki, musiało być szalenie trudne dla nieletniej białej dziewczyny.
Inspiracje
Holly George-Warren prócz bycia pisarką, jest producentką i konsultantką muzyczną, co przełożyło się na dostęp do muzycznego światka, który pamięta Janis Joplin, oraz na rozeznanie w muzyce. Powiem szczerze, że zostałem dosłownie zbombardowany wykonawcami, którzy byli wzorem dla Joplin i pomogli jej rozwinąć własny styl śpiewania i wizję muzyczną, będące połączeniem rocka, rhythm’n’bluesa, country, soulu i bluesa. Nalot był iście dywanowy, bo jednocześnie dołączyła do nich cała plejada muzyków, których poznała na swojej życiowej drodze.
W czasie lektury w głośnikach puszczałem jedyną posiadaną płytę z utworami wykonywanymi przez zespoły, w których śpiewała Janis. Nie mogłem przecież przejść obojętnie obok tylu nazwisk i kapel! Czytanie zdecydowanie wydłużyło się, gdy zacząłem przesłuchiwanie kolejnych kapel i wykonawców oraz szybkie sprawdzanie ich życiowych losów. Serdecznie polecam każdemu czytelnikowi tej książki podjęcie podobnego wysiłku. Sądzę, że dzięki temu lepiej zrozumiałem, skąd wzięła się w Janis ta mieszanka stylów i jej sposób śpiewania, który podbił najpierw zachodnie wybrzeże USA, a po słynnych festiwalach w Monterey i Woodstock całe Stany Zjednoczone i nie tylko.
Panta rhei et carpe diem
Lekkie pióro autorki tylko zachęca do czytania, a intensywność wydarzeń, zmian i decyzji sprawia, że upływ czasu dostrzega się tylko w chwili, gdy wspomniane jest obchodzenie przez piosenkarkę urodzin. W tej książce daty są skrzętnie ukryte, co ma swoje zalety, ponieważ treść jest łatwiejsza w odbiorze, acz z drugiej strony niejednokrotnie gubiłem się, o którym roku akurat czytam.
Wkładki ze zdjęciami pozwalają zobaczyć Janis w jej otoczeniu, od ciut ugrzecznionej w telewizyjnym studiu do w pełni zbuntowanej na scenie. Widać także otaczające je osoby, jej mieszkanie, samochody, życie za kulisami, na spotkaniach i imprezach. Osobiście uważam, że byłoby lepiej, gdyby zdjęcia zostały rozrzucone po całym tekście, od razu odnosząc się do treści, co wzbogaciłoby przekaz. Jednocześnie nie wymuszałoby przerywania czytania na dłuższą chwilę w poszukiwaniu właściwej fotografii.
A! Pisząc o otoczeniu, o tym co kształtowało Janis Joplin i wpływało na nią, Holly George-Warren… niemal uniknęła poruszania tematów politycznych. Trochę mnie to zszokowało jako historyka. Zadawałem sobie pytanie, czy można napisać biografię osoby, która żyła w tak burzliwych czasach, w dynamicznie zmieniającym się świecie, bez uwzględnienia polityki. Autorka zamieściła jej niezbędne minimum, nawet nie poświęcając za dużo miejsca na zapatrywania Janis i dopiero z opisu jednego z jej związków dowiemy się, że Janis stroniła od polityki i nie interesowała się nią. Z jednej strony rozumiem taką decyzję, z drugiej pozostaje niedosyt w sferze zrozumienia świata, w którym przyszło jej żyć.
Intensywność życia Janis Joplin udało się odtworzyć na podstawie jej wywiadów, pamiętnika, listów do rodziny i znajomych oraz wspomnień i wywiadów z ludźmi z jej otoczenia. Cały czas przewija się w nich Janis szukająca akceptacji rodziny oraz znajomych przy pełnej świadomości, że to dwa różne światy nie do pogodzenia. Pełna wewnętrznych sprzeczności, parła na karierę muzyczną w twardym świecie showbiznesu, co musiało przecież stać w sprzeczności z jej ideałami bitniczki, którym hołdowała od wczesnej młodości. Wspomniana intensywność nagle została ucięta przez śmierć bohaterki z powodu przedawkowania narkotyków, z którymi próbowała skończyć kilka razy. „That’s it”, tak zakończyła jeden z ostatnich nagranych utworów, chichocząc. To wszystko. Koniec.
That’s it
Moim pierwszym kontaktem z Janis był fragment piosenki zespołu Big Cyc pod tytułem Będę śpiewał tylko ja. Padają tam słowa: „Janis Joplin już nie śpiewa”, ale w domu nie było jej utworów, by móc posłuchać. Prawdziwy kontakt nastąpił za sprawą występującego w tej samej piosence Jimiego Hendrixa, który „swą gitarą ludzi burzył”, dekadę później. Przy okazji wspomnę, że oboje poznali się i jamowali, oboje są członkami (nie)sławnego Klubu 27, ale szczegóły tej znajomości możecie odkryć sami w książce George-Warren. Jest sprawa rozbicia butelki na głowie Jimiego Morrisona, spotkanie Janis z jej idolem Bobem Dylanem i wieloma innymi sławami muzycznego świata. Ilość smaczków występujących w tej książce jest duża, a recenzja nie jest po to, by je zdradzać. Jest to książka, która otworzyła mi oczy na Janis jako człowieka pełnego sprzeczności i jako muzyka kroczącego własną drogą. Zapewne nie raz sięgnę po Janis. Życie i muzyka, gdy w odtwarzaczu kręcił będzie się jakiś jej krążek.
Redakcja: Grzegorz Antoszek Korekta: Anna Kurek
- TYTUŁ - Janis. Życie i muzyka
- TYTUŁ ORYGINALNY - Janis. Her Life and Music
- TŁUMACZ - Andrzej Wojtasik
- WYDAWCA - Wydawnictwo Czarne
- ROK WYDANIA - 2020
- LICZBA STRON - 475