Ta książka zabierze Was w świat gór, dziewiczych szlaków i trudnych przejść. W tej opowieści główną rolę odgrywają kobiety pokonujące własne granice. Nie zabraknie tu dobrze znanych i wyrazistych postaci jak Wanda Rutkiewicz, ale poznamy też całą plejadę mało lub w ogóle nieznanych bohaterek. Czas na herstorię polskich Tatr!
Początki
Dziś widok kobiety w górach nie jest rzadkością. Jeśli chcemy rozpocząć swoją przygodę ze wspinaniem, kupujemy odpowiednie elementy wyposażenia i szukamy ciekawej trasy dla początkujących. Wszystkie te rzeczy są łatwo dostępne, a otoczenie nie widzi nic dziwnego w tym, że mamy ochotę zdobyć jakiś szczyt. Nie zawsze tak jednak było i aby uświadomić sobie, z jak wieloma trudnościami zmagały się pierwsze taterniczki, trzeba po prostu cofnąć się w czasie i poznać kawałek historii. Jeszcze w XIX wieku kobietom odradzano jazdę na rowerze, a na początku XX wieku patrzono na nie z dezaprobatą i niedowierzaniem, gdy postanowiły się wspinać.
Kim były zatem te pierwsze, które musiały mieć w sobie ogromną determinację, odwagę i pasję, aby wyjść poza przygotowane dla nich ciasne ramy? Poznacie między innymi Wandę Jerominównę, jedną z pionierek kobiecego taternictwa, i kobiety walczące o przystąpienie do Sekcji Turystycznej Towarzystwa Tatrzańskiego (STTT) – a trzeba mieć świadomość, że „wywalczenie możliwości dołączenia do męskiego klubu często wymagało więcej czasu i wysiłku niż zdobycie Zamarłej Turni w warunkach zimowych” (s. 35). Przeczytacie też o siostrach Skotnicównach, Lidzie i Marzenie, które próbowały w kobiecym składzie zdobyć południową ścianę Zamarłej Turni. Niestety 6 października 1929 roku Lida odpadła od ściany i pociągnęła za sobą swoją siostrę. To tragiczne wydarzenie wywołało gorącą dyskusję, w której padały głosy, że kobiety nie powinny się wspinać, bo są słabsze, bardziej kruche i to dla nich po prostu niebezpieczne. Po roku od wypadku okazało się, że zawiódł sprzęt, a nie umiejętności ambitnych taterniczek wyrastających mentalnie poza epokę, w której się urodziły.
Nie tylko Wanda…
Zanim na scenie pojawiła się Wanda Rutkiewicz, było przed nią wiele innych, mało dziś znanych kobiet, które utorowały drogę kolejnym dziewczynom. Taterniczki opowiadają o tych niezwykłych, pełnych pasji kobietach. Przyznam Wam się szczerze, że po przeczytaniu kilkudziesięciu stron zakręciło mi się w głowie od tych wszystkich nazwisk, życiorysów, ciekawych historii. Pamiętam, że wpadła mi do głowy nawet taka myśl, że to za dużo, że autorka powinna się ograniczyć w swojej książce do kilku postaci, bo jak można opowiedzieć o Wandzie Rutkiewicz na sześciu stronach? Ja po przeczytaniu biografii Wandy liczącej prawie pięćset stron czułam niedosyt[1]. A tu tak po kilka stron na jedną postać? Coś, co na początku wydawało mi się wadą książki, z każdą kolejną jej stroną zaczęłam traktować jako atut. Autorka wydobywa bowiem z cienia szereg ciekawych postaci, pokazuje bogactwo kobiecego taternictwa zarówno tego rozgrywającego się ponad sto lat temu, ale i tego współczesnego.
Poznajemy wybitne taterniczki okresu międzywojennego, na przykład Wandę Henisz-Kamińską mającą na swoim koncie ponad dwadzieścia nowych dróg, czy Zofię Radwańską-Paryską, która od 1923 roku wspinała się, pokonując coraz to trudniejsze trasy, a w 1945 roku została pierwszą ratowniczką TOPR-u. Autorka przeprowadza nas przez kolejne dekady, przywołując śmiałe, pełne pasji kobiety. Dość sporo miejsca zajmują lata 60. i 70. W Tatrach wspinały się wtedy Wanda Rutkiewicz czy Halina Krüger-Syrokomska, która jako pierwsza Polka przekroczyła wysokość ośmiu tysięcy metrów. Autorka nie zatrzymuje się jednak na latach złotej ery polskiego himalaizmu, ale śmiało idzie dalej, sięgając aż do dziś i rozmawiając między innymi z Agnieszką Bielecką, zdobywczynią Broad Peaku.
Czy mężczyznom wolno więcej?
Taterniczki to opowieść o kobietach walczących, które musiały wykazać się ogromną determinacją i silnym charakterem, by znaleźć się na upragnionych szczytach. Od początku spotykały się z niechęcią, czasem nawet wrogością męskiego świata, ale nie tylko, bo trzeba tu wyraźnie podkreślić, że autorka pokazuje też, jak mało wspierające dla siebie nawzajem potrafią być kobiety. Ta książka porusza w bardzo umiejętny i mądry sposób tematykę ról społecznych, wychowania i szeroko rozumianej edukacji, która podprogowo wysyła kobietom określone komunikaty. To niestety prowadzi do tego, że „my, kobiety, nie dbałyśmy o swoje historie – duża część przedwojennych taterniczek nie pilnowała nawet, by ich wyczyny były odnotowane w annałach. To pachnie próżnością, a z tą cechą damie nie do twarzy. Także dziś, rozmawiając z wybitnymi wspinaczkami, często na początku słyszałam powątpiewanie – ale czy ja na pewno nadaję się do tego, by o mnie pisać” (s. 10). Autorka zwraca też uwagę, że wspinaczki bardzo często są pytane o macierzyństwo. W „Taterniku” z 2010 roku, w całości poświęconym kobietom w górach, znalazł się nawet artykuł pod tytułem Czy wspinaczka taka jak ja może mieć dzieci? Czy mężczyznom ktoś zadaje takie pytania? Czy tata maleńkiego dziecka może dalej się wspinać i zdobywać upragnione szczyty? Część z bohaterek Taterniczek to matki, czasami nawet kilkorga dzieci.
Jeśli obawiacie się książki o kobietach napisanej przez kobietę, która określa się między innymi feministką, to muszę Was uspokoić. W tej opowieści znajdziecie wiele ciepłych słów o mężczyznach wspierających kobiety. Dla mężów czy partnerów współczesnych taterniczek naturalną rzeczą jest dzielenie się obowiązkami domowymi czy rodzicielskimi. Pasja obojga jest tak samo ważna, potrzeby jednej i drugiej strony w związku są dostrzegane. W historii polskiego taternictwa możemy znaleźć całą plejadę postaw. Zdarzało się, że same kobiety reagowały wrogością na te, które chciały się wspinać, bo wierzyły, że ich miejsce jest w domu, a nie na ścianie góry. Książka jest bardzo wyważona i to jest według mnie ogromną jej siłą, bo ma szansę otworzyć oczy tym wszystkim, którzy nie widzą problemu dyskryminacji w górach ze względu na płeć. Szczególnie polecam ją mężczyznom, bo nie spotykając się z różnymi zjawiskami na co dzień, nie mają po prostu świadomości, z czym przychodzi mierzyć się kobietom.
Inspirująca i pięknie wydana
Książkę przeczytałam w jedną bezsenną noc. Po jej zamknięciu rozbudziła się we mnie tęsknota za górami, za ocieraniem się o własne możliwości, endorfinami, które pojawiają się na samej górze. Poznałam wiele fascynujących kobiet i na pewno będę zgłębiać ich życiorysy. Pozycja w dużej mierze opiera się na wywiadach, na żywych i ciekawych rozmowach. Żałuję, że na końcu książki nie ma bibliografii, są tylko przypisy w tekście odsyłające do konkretnych pozycji. Zauważyłam, że ostatnio jest to szerszy trend, bo większość nowości, które czytam, jest właśnie tak skonstruowanych. Nie wiem, może jestem tradycjonalistką albo mam już swoje lata 😉 , ale naprawdę lubię mieć wszystko w jednym miejscu pod koniec książki.
Ogromnym plusem jest estetyka wydania. Książka jest absolutnie wyjątkowa pod tym względem. Zachwyciła mnie od pierwszego spojrzenia, a gdy ją otworzyłam, było jeszcze lepiej 🙂 W środku znajduje się mnóstwo zdjęć. Przeglądając je, od razu pojawia się ochota na wyprawę w góry.
Ta książka odsłania kawał historii, rozbudza ciekawość. Dla części czytelników może być jednorazową, bardzo intensywną przygodą. Dla mnie jest ona początkiem czegoś większego, źródłem kolejnych czytelniczych inspiracji, a bardzo lubię to uczucie, gdy po zamknięciu książki mam apetyt na kolejne 🙂 Taterniczki zdecydowanie warto przeczytać!
[1] A. Kamińska, Wanda. Opowieść o sile życia i śmierci. Historia Wandy Rutkiewicz, Kraków 2017.
Redakcja: Anna Kurek Korekta: Sylwia Kłoda
- TYTUŁ - Taterniczki. Miejsce kobiet jest na szczycie
- WYDAWCA - Prószyński i S-ka
- ROK WYDANIA - 2021
- LICZBA STRON - 264