K2, w lokalnym języku Czogori, przygląda się tym, którzy się na nią wspinają. Nie lubi być zdobywana, traktowana jak przedmiot, który można posiąść. Niektórych więc zrzuca lub zamyka w mroźnym uścisku. Pragnie ciszy, spokoju, szacunku do świata przyrody, którego jest częścią.
Powoli
Ta książka nie zachwyca od pierwszych stron, fabuła potrzebuje czasu, by się rozwinąć, a czytelnik chwili, by poczuć jej klimat. Z każdą kolejną stroną robi się jednak ciekawiej. Przyznam szczerze, że sama fabuła mnie jakoś szczególnie nie ujęła, ale za to drugi plan jak najbardziej. To opowieść o zdobywcy, który przybywa z zewnątrz, nie zna zwyczajów lokalnej ludności, ich problemów. Być może nawet nie chce ich poznać, bo ma swój cel i zjawia się po to, by go zrealizować. Wiele rzeczy mu się wydaje, optyka z zewnątrz nie pozwala jednak dojrzeć tu i teraz. Od bazy do bazy, wchodząc na jeden szczyt, już myśli o kolejnym, na samym wierzchołku jest tylko chwilę i pędzi w dół, ucieka ze strefy śmierci. Znika, ale zostawia swój ślad: resztki sprzętu, detergenty wnikające w glebę. Wszystko jest tu skrajnie egoistyczne:
Jeśli latanie po górach ma jakiś sens, to osobisty, z własnego punktu widzenia. Dostajesz w dupę i sprawdzasz możliwości. Nie dla innych, lecz dla siebie, na własny rachunek. Tak, himalaizm jest egoistyczny, nieważne, co na konferencji do kamer powie Jan o braterstwie liny i takie tam pierdy (s. 134).
Bogaci klienci potrzebują Szerpów, by wejść na górę, ale często płacą im marnie i traktują ich gorzej niż kolegów z własnej ekipy. Porterzy są jednak do tego przyzwyczajeni i robią swoje, pomagając klientom „tam, gdzie mali chłopcy z Al-Kassar skaczą jak kozice” (s. 114).
Mount Everest – najwyższy cyrk świata
Nie wiem, czy pamiętacie słynne zdjęcie kolejki na szczyt Mount Everestu wykonane przez Nimsdaia Purji? Ta góra jest jak magnes, wielu o niej marzy, nawet tacy, którzy rzadko chodzą po górach. Tam jest intensywnie, gwarno, tłoczno. Ludzie uważają, że mogą kupić wszystko, nawet wejście na najwyższą górę świata. Coraz więcej wypraw komercyjnych to coraz więcej ciał mijanych po drodze na sam wierzchołek góry i coraz więcej śmieci zostawianych przez kolejne ekipy.
Ta książka w cudowny sposób obnaża tzw. summit fever (s. 196), obsesję zdobywania, pokonywania granic, zatracania się w kolejnych wyprawach. Mimo że akcja książki obejmuje podejście na Czogori, to echo Mount Everestu jest tu wciąż głośne.
Czytając tę książkę, nieustannie miałam przed oczami film dokumentalny pod tytułem 14 szczytów: nie ma rzeczy niemożliwych, opowiadający historię Nimsdaia Purji, który w osiem miesięcy zdobył czternaście ośmiotysięczników. Ten film polecam Wam nie tylko ze względu na zdjęcia, które zapierają dech w piersi, ale też dlatego, że pokazuje dokładnie to, o czym opowiada recenzowana tu książka: poczuciu wyższości człowieka Zachodu w górach, którego nazwisko jest pamiętane, jego sukces celebrowany i szeroko komentowany na całym świecie. Nazywam się Czogori przypomina mi też Ducha śniegów, przepiękny film o dzikości świata przyrody i wysokich górach, z absolutnie wyjątkową ścieżką dźwiękową. Jeśli podoba się Wam klimat filmu, to zachęcam Was do sięgnięcia po książkę i vice versa.
Mistycyzm
Tak jak pisałam wyżej, fabuła mnie nie pochłonęła, ale klimat tak. Ta książka jest jak podróż, chwila głębokiej refleksji nad naszym gatunkiem, który wkracza w świat dzikiej przyrody i pozostawia swój niechlubny ślad: resztki sprzętu, nieczystości, tonę śmieci. To opowieść o braku szacunku do natury, której jesteśmy częścią.
Zanurzając się w powieść Maxa Cegielskiego, śmiałam się nieraz z ciętych dialogów odsłaniających naszą ludzką pychę, zachłanność i hipokryzję. Te wymiany słowne smakowały wybornie. Czytałam ją wieczorami przy świecach, by nic i nikt mi nie zakłócał tego momentu zanurzenia się w świat wysokich gór, gdzie człowiek ociera się o własne możliwości.
Czy polecam? Tak. Ta książka urzeka klimatem, autor potrafi zbudować mistyczny nastrój, który mnie pochłonął. Jeśli chodzicie po górach (i nie muszą to być od razu Himalaje 😉 ), to zachęcam Was do lektury. Być może Was wciągnie również fabuła? Czego Wam oczywiście życzę 🙂
Redakcja: Anna Kurek Korekta: Sylwia Kłoda
- TYTUŁ - Nazywam się Czogori
- WYDAWCA - Marginesy
- ROK WYDANIA - 2022
- LICZBA STRON - 312