O Czechach krąży wiele żartów, stereotypów i anegdot. Jeśli ktoś szuka lekkiej lektury do obalenia kilku z nich oraz by zrozumieć, co ukształtowało dzisiejsze Czechy, to ta przyjemna lektura już znajduje się na księgarnianych półkach.
Historia magistra vitae est
Osiem biografii. Osiem zazębiających się fragmentów czeskiej rzeczywistości na przestrzeni całego XX wieku. Książka Mariusza Surosza może otworzyć oczy osobom, które zapatrzone są w polską martyrologię. Podkreślanie, ile to Polacy wycierpieli przez ostatnie trzysta lat, to częstokroć bezrefleksyjne powtarzanie utartych frazesów, bez oglądania się na innych, żyjących za miedzą.
Ach, te Czeszki świetnie uzmysławiają, że wcale nie mieliśmy tak źle. Czym są 123 lata zaborów (a dla części obszarów 146) wobec funkcjonowania w zasadzie przez prawie pięćset lat bez samorządności i samostanowienia? A wynaradawianie? Lisowczycy w bitwie pod Białą Górą skutecznie przyczynili się do eliminacji czeskich elit, a resztę załatwili powolutku Habsburgowie. Niepodległość Czesi odzyskali w tym samym czasie, co i my, by stracić ją w Monachium, sprzedani za chwilowy pokój przez mocarstwa Zachodu. Uległość nie dała wcale lepszych rezultatów niż walka w naszym wykonaniu. Mimo nadziei komunizm zaciążył nad nami na następne pół wieku.
Tak rozumiem przesłanie tej książki: pokazanie, że czeska historia wcale nie różniła się tak bardzo od polskiej. Mariusz Surosz pokazuje tragiczne dzieje Czechów wołyńskich, którzy emigrowali do Rosji, szukając lepszego życia. Przeczytamy o trudnych przedwojennych relacjach czesko-polskich na Śląsku Cieszyńskim, gdzie nawet wspólny wróg – Niemcy – nie potrafił zjednoczyć zwaśnionych stron. To także historia powstania kościoła narodowego, w którym kapłanami mogą być kobiety, oraz innych wyznań. To dzieje trudnego pogranicza czesko-niemieckiego i Sudetów. Wątków jest więcej i są równie zaskakujące jak te, które można odkryć na polskim podwórku.
Historia kołem się toczy
To wszystko to historia ubrana w osiem życiorysów kobiet rzuconych pod koła rydwanu niespokojnych czasów, w których przyszło im żyć. Przedstawicielki świata nauki, sportu, kultury i zwykłe dziewczyny, które mimo ciężkich czasów chciały żyć pełnią życia. Tylko nie zawsze są to kobiety. Dużo jest tutaj i o mężczyznach. Mam wrażenie, że kobiety zagajają rozdziały, a potem autor rozpisuje się o mężczyznach, o historii, o polityce, o społeczeństwie. Już podczas lektury czułem, że w trakcie opowieści autor ma tendencje do zatracania swoich bohaterek w wyjaśnianiu kontekstu, by czasem sobie o nich przypominać i szybko do nich wracać.
W zasadzie gdyby nie tytuł, to bym tych kobiet może i nie dostrzegł. Doceniam tę staranność w zakreśleniu minionej rzeczywistości, wyjaśniającej czytelnikowi problematykę. Tak też widzę książkę Mariusza Surosza – jako przedstawienie niełatwych czeskich losów przez prezentację kilku życiorysów. Można wskazywać uproszczenia czy nieścisłości, ale dla ogólnego odbioru lektury nie ma to większego znaczenia. Przynajmniej dla mnie. Z chęcią przeczytałbym kilka uwag od kogoś, kto wie więcej ode mnie i widzi rażące błędy.
Redakcja: Grzegorz Antoszek Korekta: Anna Kurek
- TYTUŁ - Ach, te Czeszki!
- WYDAWCA - Wydawnictwo Czarne
- ROK WYDANIA - 2022
- LICZBA STRON - 344