Miasteczkiem N. wstrząsa informacja o zabójstwie tenora z miejscowej operetki. Gazety rozpisują się o okrutnej zbrodni. Mnożą się plotki i domysły. Wszak ofiara miała zaśpiewać jedną z głównych ról podczas zbliżającej się premiery „Księżniczki czardasza”. Jest rok 1930, nieuchronnie nadciąga kryzys, jednak mieszkańcy wschodnich terenów II Rzeczypospolitej mają swoje, lokalne problemy.
Wymoczek i spółka
Rozwiązanie sprawy i złapanie mordercy zostaje powierzone starszemu przodownikowi Adolfowi Piątkowi. Jeśli spodziewacie się policjanta z krwi i kości, bezwzględnego i konsekwentnie dążącego do celu samca alfa, to tutaj go nie znajdziecie. Pojawiające się nieraz na kartach powieści określenie „wymoczek” idealnie opisuje tego człowieka. Starszy przodownik ma nieco inne priorytety.
Prawdziwym mężczyzną wśród policjantów z miasteczka N. okazuje się… Stanisława Woźniak – bezkompromisowa przodownik, która nie przebiera w metodach przesłuchań podejrzanych. Balansując na granicy prawa, często ją przekraczając, nic sobie nie robi z możliwych konsekwencji swoich działań. Wśród indywiduów tworzących zespół miejscowej policji znajdują się też między innymi dwaj posterunkowi, którzy, można powiedzieć, inteligencją nie grzesząc, zupełnie nie nadają się do swojej pracy i ściągają na siebie coraz to nowe kłopoty.
Seryjny sprzed lat?
Morderstwo tenora nie jest jedyną, jak się okazuje, poruszającą mieszkańców miasta sprawą. Pojawiają się kolejne ofiary, pozornie zupełnie ze sobą niezwiązane. Na miejscach zbrodni policjanci odnajdują teksty popularnych tang, które pozostawia po sobie morderca. Trwa wyścig z czasem, a morderca pozostaje nieuchwytny.
Dziesięć lat wcześniej w miasteczku N. grasował seryjny morderca. Nigdy nie został schwytany. Policjanci zadają sobie pytanie, czy to możliwe, że potwór powrócił? Śledztwo przebiega niespiesznie w rytm ponurych listopadowych wieczorów. I mogłoby się wydawać, że to minus tej powieści, ale… nic bardziej mylnego, bo nie o rozwiązanie zagadki tu chodzi.
Czarodziej pióra
Witkowski w swojej książce odmalowuje przedwojenny klimat w sposób barwny i bardzo szczegółowy. Oczarowuje czytelnika niezwykle bogatym językiem i ogromem wiedzy na temat realiów dwudziestolecia międzywojennego. Chociaż podczas czytania pierwszych rozdziałów miałam wrażenie, że nazwy różnego rodzaju popularnych w tamtym okresie produktów, nie tylko kosmetycznych, są jakby wciśnięte w treść w nieco zbyt dużej ilości, to szybko to wrażenie minęło.
Na spotkaniu z czytelnikami, podczas wrześniowych Targów Książki w Gdańsku autor wyjaśnił, że osadzenie akcji w miasteczku N., zupełnie wymyślonym miejscu, było z jego strony pójściem na łatwiznę, bo unika dzięki temu wszelkiego rodzaju zarzutów o niezgodności nazw ulic, architektury i tym podobnych szczegółów dotyczących konkretnego miejsca. Jednak wymyślenie nowego miasta, jego klimatu i mieszkańców moim zdaniem wyszło Michałowi Witkowskiemu znakomicie! Czytając, czułam te wszystkie zazwyczaj mocno nieprzyjemne, delikatnie mówiąc, zapachy, a przed oczami pojawiały się obrazy bardzo realistyczne. Chociaż powieść objętościowo jest dość spora, to nie ma w niej żadnych zbędnych treści. Zdecydowanie polecam!
Redakcja: Sylwia Kłoda Korekta: Grzegorz Antoszek
- TYTUŁ - Tango. Czarny kryminał retro
- WYDAWCA - Znak Literanova
- ROK WYDANIA - 2022
- LICZBA STRON - 528