Kategorie
Literatura piękna Recenzje

„Hokus-pokus” – K. Vonnegut

Przedostatnia powieść Kurta Vonneguta wyraźnie odstaje od tego, do czego przyzwyczajał swoich czytelników w pierwszych tomach. Jak? Czemu? Zapraszam do lektury recenzji.

Nieudacznik

Nie, to nie Vonnegut jest nieudacznikiem, tylko bohater Hokus-pokus, Eugene Debs Hartke. Może też „nieudacznik” to za duże słowo, ale z pewnością jest to człowiek, który poddawał się losowi i miotany przez jego bezduszne fale, przyjmował wszystko, co przyniosły, obojętnie czy była to tłuściutka ryba, czy brudna plastikowa butelka po środku do czyszczenia toalet. Tak rozbudowana metafora odpowiada zresztą Vonnegutowskiemu stylowi, który zwykle tak bardzo mi odpowiadał, ale w Hokus-pokus jest jednak jakoś inaczej, nie tak, jak kiedyś.

Nie chcę być złośliwy, ale obiektywnie do tego podchodząc, Hokus-pokus jest książką starzejącego się człowieka, który coraz bardziej boi się śmierci i coraz mniej rozumie się ze zmieniającym się światem. Wiem, że i tak brzmi to źle, jakbym pastwił się nad staruszkiem. Próba zrozumienia przemian świata i snucia jakichś prognoz staje się jednak marudzeniem tetryka, według którego wszystko jest nie tak, podczas gdy świat urządzony według jego pomysłów byłby mlekiem i miodem płynący. Taka jest, niestety, wymowa Hokus-pokus. Chętnie jednak zmienię zdanie, jeśli ktoś zechce wejść w polemikę.

Śmierć i seks

Jak to u Vonneguta bywa, bohater ociera się o te dwie wielkie skrajności życia ciągle i w specyficzny sposób. Eugene Hartke, weteran wojny w Wietnamie, odznaczony i znany oficer, szuka swojego miejsca w cywilu i dokonuje pewnych podsumowań. Los miota nim, dając dobre, złe i jeszcze gorsze, a każdy kolejny wybór prowadzi ku pogłębieniu katastrofy i utrwaleniu jej, pomimo najlepszych starań. Ten schemat jest typowy dla autora, był widoczny i w Recydywiście, i w Rysiu snajperze i w wielu opowiadaniach. Bohater bywa w tym wszystkim bardzo męczący, ale jest przynajmniej wiarygodny.

Oś fabuły stanowi próba dokonania życiowego rozliczenia Hartkego, która zawrzeć ma się w porównaniu liczby zabitych przez niego osób z liczbą kobiet, z którymi spał. Ten liczbowy miernik daje mu jakąś stabilizację wobec nieudanego małżeństwa, odejścia własnych dzieci czy kompletnej ruiny Stanów Zjednoczonych w praktyce wykupionych przez Japonię (jeśli ktoś oglądał Zabójczą broń 2, zrozumie nawiązanie, które mi się samochcąc nasunęło), a także wobec niespodziewanej zmiany w życiorysie, którą jest… A, sięgnijcie po książkę.

Krytykant

A, to jest o Vonnegucie, tak. O nim samym. Skala krytyki, jakiej poddaje społeczeństwo i rząd swojej ojczyzny jest męcząca. Pod koniec życia zaczął też wychodzić spod jego pióra długo ukrywany socjalizm, o ile nie… no, to bardziej czerwone. Szkoda, bo staje się to męczące. Pianola była trudna do przełknięcia, ale Hokus-pokus to naprawdę ciężka piguła. Oczywiście nie ma to związku z tłumaczeniem, bardzo dobrym tłumaczeniem, Zofii Uhrynowskiej-Hanasz. Zdaję sobie sprawę, że przekład Vonneguta to nie przelewki.

Na zakończenie słowo o okładce. Jędrzej Chełmiński znów pokazał formę, klasę i talent. W kompozycji w kolorach białym, czarnym i ciemnooliwkowym zawiera się kwintesencja książki. Zresztą zobaczcie i oceńcie sami. Cieszę się, że okładki do serii vonnegutowskiej Wydawnictwa Zysk i S-ka projektowała jedna osoba, w dodatku tak zdolna.

Redakcja i korekta: Sylwia Kłoda
  • TYTUŁ - Hokus-pokus
  • TYTUŁ ORYGINALNY - Hocus Pocus
  • AUTOR - Kurt Vonnegut
  • TŁUMACZ - Zofia Uhrynowska-Hanasz
  • WYDAWCA - Zysk i S-ka
  • ROK WYDANIA - 2022
  • LICZBA STRON - 460

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *