Temat niemieckich reparacji wojennych wobec Polski za straty doznane w II wojnie światowej jest jak sinusoida – pojawia się i znika, w zależności od tego, jaki mamy klimat. Problem leży w tym, że nikt nie bawi się w szczegółowe wyjaśnienia, a media nie zastanawiają się nad tym, co myślą o tym nasi sąsiedzi. A ta książka pokazuje, że myślą poważnie i nie spuszczają tematu z oka.
Słowa
Pierwsze skojarzenie tytułu Wyparte, odroczone, odrzucone to biblijne mane, tekel, fares, czyli po polsku zmierzone, policzone, podzielone. I po lekturze stwierdzam, że jest to nie tylko ciekawa parafraza biblijnych słów, ale przede wszystkim trafnie i zwięźle oddaje rzeczywisty stan rzeczy w temacie niemieckich reparacji za II wojnę światową.
Dla osób, które mogłyby myśleć, że autorzy są polonofilami i stoją po naszej stronie, od razu wyjaśniam: Roth i Rűbner spojrzeli na reparacje wojenne w całej Europie. Oczywiście, w podtytule jest Polska, ale niewiele mniej miejsca autorzy poświęcają Grecji czy Jugosławii. De facto polityka władz okupacyjnych była w każdym kraju inna. Choć, jak udowadniają autorzy, czerpano wzorce i doświadczenia z poszczególnych okupacji, to jednocześnie w zależności od potrzeb i sytuacji Niemcy decydowali się na różne modele. Stąd różnice między Polską a Czechami, Włochami, Grecją czy Francją.
Fakty
To, co mnie uderzyło, to przede wszystkim podstawa wyliczeń. To nie jest proste wyliczenie ilości zniszczonych budynków i innych dóbr. Teraz będę rzucał losowo i wybiórczo: wliczono także wartość pracy włożonej do gospodarki Niemiec przez robotników przymusowych i wartość utraconą w ten sposób przez ich rodzime gospodarki; zastopowanie inwestycji publicznych i prywatnych; wywożenie półproduktów i produktów; clearing; utrzymywanie sił zbrojnych i administracji niemieckiej na terenach okupowanych; zerwane więzi gospodarcze i handlowe; rabowanie dóbr kultury; konfiskatę majątków osób prywatnych itd., a do tego straty ludnościowe nieodwracalne, odsetek osób niepełnosprawnych oraz z poważnymi problemami psychicznymi na skutek przeżytych traum, hiperinflację i pauperyzację społeczeństw. A to tylko niektóre czynniki z długiej listy.
Wszystko okraszono informacjami o niemieckiej polityce wojennej dążącej do zbilansowania budżetu III Rzeszy przez używanie różnych narzędzi finansowych oraz prawnych celem maksymalnego wykorzystywania terenów okupowanych na potrzeby własnej gospodarki i produkcji wojennej. I gdzieś w trakcie kolejnego podrozdziału czytelnika uderza myśl, że to przecież nie było przypadkowe, że nie wyszło samo z siebie. Przecież ktoś to na poważnie analizował i dokonywał syntezy, ktoś to liczył i planował, a ktoś inny wprowadzał w życie. I wszyscy działali z pełną świadomością metod i skutków. Wszędzie w tym aparacie byli ludzie, i to przecież inteligentni.
Odpowiedzialność
Nie wiadomo, jak Niemcy chcieli rozwiązać problemy gospodarcze krajów okupowanych po zwycięskiej dla Rzeszy wojnie, ale wiadomo, w jaki sposób niemieccy decydenci postępowali po wojnie z zagadnieniami reparacji dla poturbowanej przez siebie Europy. Roth i Rűbner przedstawili sprawę reparacji na dwu poziomach: państwo–państwo oraz państwo–człowiek. Pierwsza część została podzielona na reparacje międzypaństwowe wypłacone przez NRD oraz RFN, co odzwierciedla oczywisty fakt rozbicia państwa niemieckiego. Jest to bardzo ciekawa część książki, chociaż tutaj od razu trzeba podkreślić, że przedmiotowy temat w NRD jest zdecydowanie gorzej opisany. Przede wszystkim temat reparacji zamknął Związek Sowiecki, pożerając też większość z nich, co nie zamknęło jednak polskich dążeń do uzyskania odszkodowań od RFN.
Republika Federalna Niemiec i jej polityka wobec reparacji i odszkodowań to jest najciekawsza część książki. Raz jeszcze autorzy przedstawiają przemyślaną i świadomą politykę niemieckich decydentów dążących do uniknięcia odpowiedzialności finansowej za wywołane przez siebie działania wojenne. Proces ten rozwijał się od płacenia jednorazowych zapomóg po wydawania milionów euro na kreowanie polityki świadomości o niemieckich zbrodniach wojennych. Autorzy analizują polsko-niemieckie rozmowy o reparacjach, zmiany w podejściu i niemieckie obawy o konieczność zapłaty bajońskich sum za sześć lat bestialskiej okupacji. Książkę kończy szereg dokumentów dla osób, które same chcą przeanalizować polskie podstawy do dochodzenia odszkodowań.
Świadomość
Pisałem długo, ale temat nie jest łatwy ani prosty. Niemieckie reparacje wojenne oraz odszkodowania dla osób prywatnych to temat wciąż otwarty i powracający w mediach. Zdecydowanie warto sięgnąć po Wyparte, odroczone, odrzucone, żeby lepiej rozumieć, jak działały niemieckie władze podczas okupacji, jakie są podstawy wyliczeń, stan prawny itd. Jedyny żal, jaki mam do autorów, to to, że książka kończy się na 2019 roku, a przecież w zeszłym roku temat wrócił w atmosferze medialnej burzy wywołanej słowami polityków polskiej partii rządzącej, po czym zniknął niemal od razu, gdy przestali oni o nim mówić.
Redakcja: Grzegorz Antoszek Korekta: Anna Kurek
- TYTUŁ - Wyparte, odroczone, odrzucone. Niemiecki dług reparacyjny wobec Polski i Europy
- TYTUŁ ORYGINALNY - Verdrängt - Vertagt - Zurückgewiesen. Die deutsche Reparationsschuld gegenüber Polen und Europa
- TŁUMACZ - Elżbieta Marszałek, Adam Peszke
- WYDAWCA - Zysk i S-ka
- ROK WYDANIA - 2023
- LICZBA STRON - 424