Pierwsza powieść Michała Pawła Urbaniaka wżera się głęboko w duszę, ściska jak imadło i nie chce puścić. Konfrontuje czytelnika z najbardziej egoistycznym lękiem, znanym prawie wszystkim – lękiem przed śmiercią ukochanej osoby i późniejszym życiem bez niej. Właśnie takie debiuty chcę czytać. Takich debiutów potrzebuje polska literatura. W ogóle literatura.