Druga powieść Michała Pawła Urbaniaka nie jest podobna do debiutanckiej Listy nieobecności i to trzeba zaznaczyć od razu. Nie jest „lepsza” ani „gorsza”, a po prostu inna. Wydaje się lżejsza, ale tylko pozornie, bo wnioski z niej płynące wcale nie są zbyt optymistyczne.